Odcinek 4
Blaineley: Witajcie w kolejnym odcinku Rejsu Totalnej Porażki!
Chris: W zeszłym tygodniu* odpłynęła od nas Sierra, co spowodowało mały rozłam w drużynie Meduz oraz w związku Duncana i Gwen.
Blaineley: I chociaż między papużkami nierozłączkami wszystko już ok., to w drużynie panują dość chłodne stosunki.
Chris: Czy poradzą sobie z następnym zadaniem? Zaraz zobaczymy!
Blaineley(przez megafon): Pobudka!!
Trent(Zaspany, wychodząc z kabiny): Blain, jest dopiero 7!
Blaineley: Wiem, ale zawsze to lepiej niż 6, prawda?
Trent: Ty to na wszystko potrafisz spojrzeć z lepszej strony.
(uśmiecha się do prowadzącej; nadchodzą pozostali)
Bridgette: Czym dzisiaj nas zamęczycie?
Chris: Akurat ty powinnaś się cieszyć, bo w planach mamy surfowanie.
Geoff: Genialnie!
Courtney: Może dla was. Obydwoje świetnie surfujecie, więc to zadanie będzie dla was banałem, ale co mamy zrobić my?
Blaineley: Zaraz wszystko wytłumaczymy. Najpierw proszę wybrać 3 osoby z każdej drużyny.
Courtney: Po co?
Blaineley: Zaraz się dowiecie, ale najpierw wybierzcie.
*narada wśród Piranii*
Heather: To wyzwanie jest związane z surfowaniem, więc na pewno idzie Bridgette. Kto jeszcze?
LeShawna: Może DJ?
DJ: Nie, nie! Tam są rekiny!
Heather: Tchórz. Ja mogę iść, ale potrzebujemy jeszcze jednej osoby.
Tyler: Ja, ja!
Heather: Są inni chętni?
(cisza)
Heather: Oh, no dobra. Tyler, idziesz.
*narada u Meduz*
Trent: Geoff, to oczywiste, ze idziesz ty. Proponuję też Duncana, bo nieźle sobie poradził z surfowaniem w TDA**.
Gwen: Ok., ale myślę, że powinien iść też Justin. Jak zrobi się groźnie - chociaż nie wiem, na czym będzie polegało zadanie i czy w ogóle będzie coś groźnego, ale mniejsza o to - może użyć tego swojego ‘uroku’, bo podobno już wrócił. Na was to nie zadziała, a ja, Izzy i Lindsay zasłonimy sobie oczy.
Duncan: Jak zawsze genialny pomysł. Nasz laluś wreszcie się na coś przyda.
Trent: Duncan, uszczypliwości później. A pomysł jest rzeczywiście świetny. Geoff, Duncan, Justin- idziecie wy. Ktoś ma coś przeciwko? Nie? To dobrze.
*a tymczasem u Rekinów*
Courtney: Nie mamy Geoff’ a ani Bridgette, ale w ostatnim podsumowaniu TDWT ja i Harold surfowaliśmy - wydaje mi się, że wyszło nam to całkiem nieźle.
Alejandro: Nieźle? Było bardzo dobrze! Ja się zgłaszam na trzeciego.
Courtney: Czyli ustalone. Ktoś się nie zgadza? Cisza? Genialnie.
*z powrotem kadr na wszystkich*
Chris: Już? Wybrani? Więc zapraszam tu bliżej.
(podchodzą)
Blaineley: Zasady są takie: te dziewięć osób bierze deski i zaczyna surfować, nie wypływając poza tę białą linię.
(pokazuje białą linię, kołyszącą się w odległości ok. 15m od statku)
Chris: Reszta osób w tym czasie uzbroi się w te ryby i będzie rzucać w surferów, próbując zrzucić ich z desek. Kto wytrzyma najdłużej, wygrywa, jasne?
Heather: Będziemy obrywać tymi obślizgłymi rybami? Genialnie.
Blaineley: Nie marudź, tylko łap deskę i do wody!
Courtney(szeptem): Noah! Niech część naszych rzuca w Meduzy, a część w Piranie. Jakby mieli pretensje, to mów, ze to dla zmyłki, ok.?
Noah: Spoko. Zajmę się tym.
(dziewięciu uczestników wchodzi do wody, reszta bierze ryby i zaczyna rzucać; Meduzy i Piranie, wierni sojuszom, rzucają jedynie w siebie nawzajem, ale… z małymi wyjątkami: LeShawna i Gwen obrały sobie za cel Courtney, a ona, bombardowana z obu stron widowiskowo wpadła do wody. Sprawczynie tego, z jednogłośnym okrzykiem „Tak!” podskoczyły, podczas gdy ich drużyny pękały ze śmiechu. Wściekła Bardellówna dopłynęła do statku, Noah rzucił jej przygotowany wcześniej ręcznik i kazał iść się przebrać, a sam poszedł ochrzanić LeShawnę.)
Noah: LeShawna! Nie wiem czy pamiętasz, ale mamy sojusz.
LeShawna: Wyluzuj, Noah. To ma być tajny sojusz, więc ktoś musiał w was rzucać - reszta celuje w Meduzy.
Noah: Niech Ci będzie. Ale skup się już na Justinie, Geoff’ie i Duncanie, ok.?
LeShawna: No dobra…
(w tym czasie z deski spada Tyler - nie, nie dostał rybą, tylko zapatrzył się na Lindsay i stracił równowagę. Wśród salw śmiechu dopłynął do statku. Piranie i Rekiny, widząc, że Meduzy nadal trzymają się w pełnym składzie, nasiliły bombardowanie. Trent, zauważywszy niebezpieczeństwo, postanowił wcielić w życie plan Gwen)
Trent: Justin!!
(słysząc ten krzyk, wszyscy [oprócz drużyny Meduz - oni zorientowali się, o co chodzi] spojrzeli na Justina, a on wyprężył się i uśmiechnął, Zapatrzone dziewczyny [i lekko zdezorientowani chłopaki] zaprzestały bombardowania. Korzystając z okazji Trent celnym rzutem pozbył się Heather, a Lindsay [ku powszechnemu zdumieniu] zrzuciła Harolda. Wściekły Alejandro złapał jedną z lecących w jego stronę ryb i rzucił w roztaczającego swój czar pięknisia. Na szczęście [lub nie] trafił i Justin spadł. Co prawda nie zdążył nawet się zamoczyć, bo zauroczone rekiny złapały go i dotransportowały do statku, ale ten moment wystarczył, by wszyscy oprzytomnieli. Heather, wk*rwiona jak [prawie] nigdy, wyrwała Sadie rybę i rzuciła w Duncana. On jednak odbił ją pięścią [patrz TDA] i nic mu się nie stało)
Chris: Po tej pięknej akcji zostały jeszcze tylko 4 osoby: Bridgette, Geoff, Duncan i Alejandro. Poprawka, 3 osoby. Celny rzut, Izzy.
Izzy: Izzy umie rzucać! Izzy zrzuciła Bridge, bo jej drużyna nie odesłała jeszcze do domu żadnego zawodnika!
Blaineley: Więc teraz się to zmieni. Piranie, dzisiaj czekają was eliminacje. A teraz, skoro i tak już przegraliście, wio do kuchni, obiad robić!
Heather: Jeden moment…
(podnosi rybę i znów rzuca w Duncana, tym razem jednak trafiając. Robi to jednak tak mocno, że punk zahacza o deskę Alejandro, wywalając go)
Chris: No jestem pod wrażeniem. Dwóch za jednym zamachem! Szkoda, że nie trochę wcześniej. A teraz do kuchni!
(Al., Duncan i Geoff [który w pięknym stylu ‘dosurfował’ do statku i został przez swoją drużynę powitany brawami] poszli się przebrać, reszta ich grup udała się na odpoczynek do kabin, a Piranie ze smętnymi minami powlokły się do kuchni)
*kuchnia*
Ezekiel: Eee… ziomy? Czy ktoś tutaj umie gotować?
Bridgette: DJ genialnie gotuje! Ja umiem tylko robić spaghetti*** i to wegetariańskie.
LeShawna: Ja mogę zrobić deser, byle nie ananasowy***
Heather: Proponuję, żeby spaghetti zaczekało na kolejny raz. DJ, zajmiesz się daniem głównym.
DJ: Spoko!
Heather: LeShawna zgłosiła się do deseru, a ja mogę zrobić zupę. Reszta - wypad z kuchni!
Ezekiel: Ej! Kto tu jest kapitanem?!
Heather: A masz lepszy pomysł, „panie kapitanie”??
Ezekiel: Eee…no…nie…
Heather: No widzisz. Więc SPADAĆ MI STĄD!!!
(wystraszona drużyna opuszca kuchnie i udaje się [w większości] swojej do kabiny. Bridgette ma jednak inne plany)
*przed kabiną Meduz*
Bridgette: Dobra, raz kozie śmierć. Chyba mnie nie zjedzą?
(puka do drzwi, otwiera jej Izzy)
Izzy: Ty nie jesteś z nami!
Bridgette: Wiem, Izzy. Przyszłam po Geoff’a.
Geoff(z głębi kabiny): Czy ja dobrze słyszę? Bridge, słonko, to ty?
Bridgette: Tak misiu-pysiu, to ja.
Geoff(podchodząc do drzwi): Chodź, mamy imprezkę!
Bridgette: Geoff, ty jesteś pijany! jak cię Chris zobaczy…
Geoff: Spoko, luz. Mam pomysł. Trent!!!
Trent(krzyczy z kabiny): Czego?!
Geoff: Weź zaproś Blain na imprezkę, to jak nas Chris złapie nie będzie przypału.
Trent: Ja mogę iść, ale nie zabraknie nam zaopatrzenia?
Duncan: A to już moja głowa, żeby starczyło. Idź i się nie martw.
(Trent wychodzi)
Lindsay: Skoro Trent może zaprosić Blaineley a Geoff - Bridge, to ja idę po Tylera!
Izzy: Izzy przyprowadzi Owena!
Duncan: A proszę bardzo. Tylko nie sprowadźcie tu całych ich drużyn.
Geoff: A dlaczego nie? Niech przyjdą, będzie lepsza zabawa!
Lindsay: No właśnie!
(zanim Duncan zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dziewczyny wybiegły z kabiny)
Duncan(wzdychając): Czyli trzeba załatwić więcej szampana. Tylko skąd?
Gwen: Popytaj w innych drużynach, może ktoś wziął
Duncan: Tylko kto? Dziewczyny raczej nie, chłopaki z Piranii - no comment, Owen, Noah i Harold-to samo. Może chociaż Alejandro ma.
Gwen: To idź do niego. Ja popilnuję tego, co nam jeszcze zostało. Zaraz, Geoff, ty śpisz?
Bridgette: Taa… Przed chwilą zasnął
Gwen: Kurde, musiał za dużo wypić. Możesz zabrać go do swojej kabiny? Wiesz, tak na wszelki wypadek, jakby Chris nas odwiedził.
Bridgette: Właśnie też o tym pomyślałam, ale sama nie dam rady.
Gwen: Racja. Justin, mógłbyś jej pomóc?
Justin: Spoko
(Oni też wyszli, więc Gwen została sama [Duncan poszedł już wcześniej, oczywiście zapomniałam napisać;p]. Na szczęście, [żeby nie było nudno] chwilę później wbił Trent z Blaineley)
Blaineley: Coś słaba ta wasza imprezka
Trent: Gwen, gdzie są wszyscy?
Gwen: Linds wyskoczyła po Tylera, Izzy po Owena, Duncan po więcej szampana, bo jak tamci przywloką swoje drużyny, to nam zabraknie, a Bridge i Justin odprowadzili, a właściwie odnieśli Geoff’a, bo zasnął.
Blaineley: Zasnął? Słaba głowa.
Gwen: Akurat tu bym polemizowała, po prostu wypił tyle, ile reszta razem wzięta.
Trent: No, no.
(przyszli pozostali, z tym że Duncan, Alejandro i Owen niosą skrzynki pełne szampana)
Gwen: No, sporo tego. Skąd tyle mieliście? Bo jakoś wątpię, żeby tyle butelek zmieściło wam się w walizkach
Alejandro: Cóż, tajemnica.
Gwen: Okej, nie naciskam. A teraz czas na imprezkę, Izzy, muzyka!! (pod nosem) Nie wierzę, że ja to powiedziałam.
(Impreza trwa. W tym czasie Heather, DJ i LeShawna kończą przygotowywanie obiadu. Ku ich zdumieniu, na wołanie reaguje tylko Chris)
Chris: Zaraz, a gdzie jest reszta?
Heather: Chodźmy sprawdzić kabiny, może nie słyszeli.
LeShawna: Wątpię, darłyśmy się wyjątkowo głośno. Ale masz rację, sprawdźmy kabiny. Tylko wolałabym nie zostawiać jedzenia samego…
DJ: Ja go popilnuję!
Chris: Ok. Dziewczyny, idziemy.
(trójosobowa wycieczka zagląda najpierw do kabiny Piranii)
Heather: Bridgette? A gdzie reszta? I co tutaj robi Geoff??
Chris: I dlaczego nie przyszliście na obiad?
Bridgette: Geoff trochę źle się czuje, a ja nie jestem głodna.
Heather: Jaasne… Zwłaszcza, że nie było śniadania, nie? Zresztą to już twoja sprawa, powiedz nam tylko, gdzie jest reszta?
Bridgette: Sprawdź w innych kabinach, nie wiem.
(Idąc za radą Bridge, Chris i dziewczyny udali się do kabiny Rekinów, gdzie jednak zaskoczyła ich [mam nadzieję, że was nie;p] zupełna pustka. W związku z tym ruszyli w stronę Meduz. Im bliżej byli, tym wyraźniej słyszeli łomoczącą muzykę [takie dyskotekowe umca-umca;p]. Gdy weszli natychmiast zapadła cisza)
Chris: Co tu się dzieje??
Lindsay: Robimy balangę dla uczczenia zwycięstwa! Przyłączysz się?
Chris: Nie, dziękuję. Ale… co to ma być?!
(zauważa butelki, które „dżamprezowicze” próbują schować za plecami [z naciskiem na słowo ‘próbują’;p])
Chris: To. Jest. Alkohol!!!
Blaineley: Spokojnie, Chris. Jak wyobrażasz sobie uczczenie zwycięstwa bez lampki szampana?
Chris: Lampki? Przecież to są całe butelki!
Blaineley: A czy widzisz, żeby któreś z nich było pijane?
Chris: Eee… Właściwie to nie, ale… co wy tam tak ukrywacie??
(podchodzi do rogu kabiny, gdzie Rekiny zbiły się w jedną grupkę. Na ponaglenia Chrisa niechętnie rozsuwają się, odsłaniając Harolda. Ale w jakim on był stanie! W pół rozebrany, potargany i w dodatku KOMPLETNIE pijany)
Chris(ironicznie): Wszyscy są trzeźwi, tak?
Blaineley: Oj tam oj tam, ten jeden się wymknął spod kontroli i tyle
Duncan: Tia… Doris myślała, że jak się nayebie to zaimponuje LeShawnie…
Harold(podśpiewywując): LeeeShaaawnaaa, paaani moja, seeerce moje, koooooochaaaaaj mnieeeeeee!
LeShawna: Nie odzywaj się do mnie, ty, ty, ty pijusie!!!
(uderza Harolda z Plaskacza i wychodzi)
Chris: Jak tak tu stoję, to myślę, że dzisiaj wylecą dwie osoby…
Heather: Ale druga nie z naszej drużyny!
Gwen: A może od nas, co? Nie ma mowy! My wygraliśmy!
Duncan: Niech wyleci Doris. Tylko jemu odwala.
Lindsay: Właśnie, idiota. Kto normalny zalewa się w trupa podczas imprezy transmitowanej na cały świat? Zresztą na takiej zwykłej też się nie opłaca.
Duncan: Nie powiesz chyba, że na imprezach nic nie pijesz??
Lindsay: A jednak. Mój były chłopak, jako posiadacz najpojemniejszego auta, często zostawał (z własnej woli, żeby nie było) kierowcą, więc nie pił. Wiecie, ile osób wisiało mu potem przysługi?? A ja dotrzymywałam mu towarzystwa, no i trochę ogarniałam kumpele. Wdzięczność gwarantowana.
(lekko cwaniacki uśmiech, Duncan unosi brew)
Duncan: Ogarniałaś? A co, torebki pogubiły?
Lindsay: Gościu, gadasz jakbyś na żadnej imprezie nie był. Wiesz, co dziewczyny potrafią odwalać, gdy się napiją? I to czasami nawet bez żadnego podpuszczania ze strony chłopaków!
Gwen: Coraz bardziej mnie zaskakujesz Lindsay, wiesz?
Tyler: A mnie zaciekawiło co innego. Co to za chłopak?
Lindsay: Jacob, mój BYŁY chłopak. Dwa lata ode mnie starszy. Coś jeszcze, kochanie?
Tyler: Zaraz, czy nie mówiłaś mi kiedyś że tak się nazywał chłopak twojej kuzynki, tej…no, jak jej było? Nasasrozy?
Lindsay: Ona ma na imię Nessaroza. Nessi, jeśli łatwiej będzie ci zapamiętać. I tak, to jest był jej chłopak. Z tym, że najpierw był mój. Takie tam skomplikowane sprawy miłosno-rodzinne.
Duncan: „Moda na sukces” normalnie. Ej, Doris, kontaktujesz jeszcze?
Harold: Jaaa?? Jaasneee!!! Chcą mnie wyrzucić! To spiseeek!! Chcą zniszczyć naszą druuużynę! Ale my się nie damyyyyyyy!!
Duncan: Spisek? A niby dlaczego? Poprzednio, gdy kogoś wyrzucaliście, byliście po prostu za głośno!
Harold: Za głośnooooo!?! A Katie tylko troooochę piszczała, tak ciut ciut! Booo się cieszyła się, no! Z sojuszu się cieszyła!!
Alejandro(zaniepokojony): Harold, mam dosyć twojego zawodzenia. W tej chwili wypad!
Duncan: Spokojnie, Al. Dajcie mu chociaż wytrzeźwieć, zanim go wyrzucicie, co?
Noah: Popieram. Nie wiadomo, co stało by się z Szalupą, gdybyśmy go w niej umieścili.
Chris: I tu masz rację Noah. Alejandro, Owen - zaprowadźcie Harolda do waszej kabiny. Reszta na obiad, ale to już!
(nikt nie śmiał sprzeciwić się wnerwionemu Chrisowi, więć szybko wykonali polecenia. Nie marudzili nawet, że jedzenie było trochę zimne! Heather szybko opowiedziała LeShawnie i DJ, co wydarzyło się u Meduz. On był w szoku, a ona… wściekła)
LeShawna: Jak to chcą go wyrzucić!?! Przecież to nie on zorganizował tą „balangę”!!
Heather: Nie chcę być niegrzeczna, ale ty chyba nim zerwałaś, nie?
LeShawna: Owszem. Ale to nie oznacza, że pozwolę go ot tak wyrzucić!
Heather: Wątpię, czy dasz radę cokolwiek zdziałać. Podobno zwymiotował na buty Chrisa!
LeShawna: Szlag. Nie mógł celować gdzie indziej??
Heather: A to nie do mnie takie pytanie. Sorry, ale ja idę, już się najadłam
LeShawna: Też racja. Właściwie to ja też już, idziemy?
Heather: Jasne.
(Stołówka powoli pustoszała. Część uczestników postanowiła wyjawić swoje przemyślenia w Kabinie Zwierzeń.)
*Kabina Zwierzeń*
Duncan: Było zajebiście, my się zabawiliśmy, nic nam za to nie zrobią, a w dodatku wyleci Doris. To jest życie!
Lindsay: Ci ludzie są strasznie naiwni. Jak można pić w towarzystwie osób, którym się nie ufa? Przecież można odwalić takie głupoty, że potem tylko „mamusiu ratuj”!
Harold: LeShawnaaa, wróóóóć do mnieeeee!!!
LeShawna: Nie.
Harold: Wróóóóć!!
Alejandro(za drzwiami kabiny): Harold, wypad! Do kabiny , już!!
Gwen: Nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Zastanawiają mnie tylko słowa Harolda…
Izzy: Izzy lubi takie imprezy! Juuhuuuu!
Owen: DJ pysznie gotuje!
Bridgette: Niech tylko Geoff się obudzi, to ja już z nim porozmawiam!
Courtney: Nienawidzę alkoholu. To znaczy nienawidzę go pić, ale jak ktoś, zwłaszcza mi bliski (tak, to była aluzja do ciebie, Al.!) , tak się stacza, nienawidzę alkoholu jeszcze bardziej!
Cody: Już tak mało brakowało, i pocałowałbym Gwen! Głupi Duncan musiał akurat wtedy przyjść, jak już prawie była moja!
Ezekiel: eee…no…
Heather: Jedno pytanie: Dlaczego zrobili balangę akurat wtedy, gdy byłam zajęta?
Trent: Blain tak mocno ścisnęła moją rękę, gdy Harold bredził o spisku i Katie. Coś musi być na rzeczy! A w ogóle, to dlaczego ja wcześniej nie zauważyłem, jaka ona jest śliczna?
Sadie(szlochając): Ka-a-tieeee! Tę-ę-sknieeee!!! Dlaacczego ty jesteś w innej drużynie??
Noah: Jeden wielki dom wariatów. A właściwie statek.
Eva: Oni wszyscy są jacyś po******leni, Eva najlepsza!
DJ: Jak można w tym wieku pić alkohol? Mojej mamusi by się to nie spodobało!
Katie: Harold mnie bronił! Może mu się podobam?
Katie: Harold mnie bronił! Może mu się podobam?
*w kajucie Chrisa*
(Chris podchodzi do mikrofonu i zaczyna mówić, a jego głos przekazują wszystkie statkowe głośniki)
Chris: Uwaga! w związku z niedyspozycyjnością uczestników, eliminacje odbędą się jutro rano. Przypominam, że na eliminacje mają przybyć Piranie i Harold, zwany Doris. 7 rano i nie chcę widzieć spóźnień!
*odcinki odbywają się w różnych odstępach czasu, np. jeden dzień, dwa lub tydzień
** niestety, nie pamiętam, który odcinek;( a za Chiny nie mogę znaleźć
*** patrz TDI [Wyspa Totalnej Porażki]
Przed państwem czwarty odcinek, skończony wczoraj, a właściwie dzisiaj ok. 2 nad ranem, a opublikowany tylko dzięki mojemu wujkowi (dzięki, dzięki, dzięki!!!), który jakoś ogarnął mojego laptopa;D. Proszę o głosowanie, dla przypomnienia: nie głosujemy na Bridgette [wytrzymała najdłużej], a głosujemy na Ezekiela, Heather, LeShawnę, Tylera, DJ, Cody'ego lub Sadie:)))
Edit: Kubii, kochanie, Katie jeszcze w grze:) fakt, że napisałam to trochę dwuznacznie, ale gdy Katie piszczała to wyleciała Beth;D
Edit 2: Kubii, Dżinks: co do Blain, to skoro brała udział w TDWT, to nie może być o wiele starsza, prawda? Porażkowicze są już pełnoletni, więc jakieś 2-3 lata wielkiej różnicy chyba nie robią;D
Edit 3: Dżinks, 34 lata???? Trochę miłosierdzia, kobieto:D ja to bym jej z dychę mniej dała;p
Edit 4: Sylwietta, czy LeShawna wróci? Tego nie wie nikt, łącznie ( a może nawet na czele) ze mną;p ot tak na przykład impreza to mi się przyśniła;D więc kto tam wie co jeszcze sie wydarzy...
Edit 2: Kubii, Dżinks: co do Blain, to skoro brała udział w TDWT, to nie może być o wiele starsza, prawda? Porażkowicze są już pełnoletni, więc jakieś 2-3 lata wielkiej różnicy chyba nie robią;D
Edit 3: Dżinks, 34 lata???? Trochę miłosierdzia, kobieto:D ja to bym jej z dychę mniej dała;p
Edit 4: Sylwietta, czy LeShawna wróci? Tego nie wie nikt, łącznie ( a może nawet na czele) ze mną;p ot tak na przykład impreza to mi się przyśniła;D więc kto tam wie co jeszcze sie wydarzy...
OMG..............
OdpowiedzUsuńJaki zaje***ty odcinek!!!!:D
Poważnie,masz talent dziewczyno.
Jak dorosnę to chcę pisać tak jak ty XP
A co do głosowania to dam na Sadie(niech wróci to swojej psiapsióły:)
PS.Blanlie jest chyba trochę za stara dla Trenta ;3
"Tia… Doris myślała, że jak się nayebie to zaimponuje LeShawnie…" -tu zaczęłam płakać, nie wiem czemu, wyobraziłam sobie jego uśmieszek xD
OdpowiedzUsuńI 3 ostatnie zwierzenia w kabinie, hahahah!
** odcinek 4 "plaża, upał i trudne zadanie"
JESTEŚ GENIALNA! <3 czekam na 5 odcinek i dopracowywuję Wiesz co ;*
No tak, głosowanie... Sadie :D
OdpowiedzUsuńKubii- To samo pisałam co do Blaineley xD
OMG! G E N I A L N E!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexa xD
A co do głosowania, to Sadie xP
No, ale Blaineley miała być prowadzącą TP. Ale odmówiła, więc jest gdzieś w wieku Chrisa. A chris dwudziestu lat nie ma. Strzelam, że gdzieś po czterdziestce on jest. A ona? hmm, na oko to min. 34 lata :)
OdpowiedzUsuńhaha biedny Tay, nikt go nie chce xD ahaha jakie pijaństwo tam się wyrabia xDD haha biedny Harold xD Leshawnaaa wróóóć xD fajnie by byo gdyby wróciła xD to Katie nie wyleciała?!-_- hihi xD zazdrosna jestem :P ale spooko xD odcinek supcio a niech wyleci ... hmmm Heather :D
OdpowiedzUsuńNo halo?? podrywała Cheff'a? :D W wieku 24 lat nie zostanie się tak łatwo prowadzącym programu z 10-cio milionową oglądalnością. A jej partner w tym programie... Josh, miał trochę siwawe włosy. Ale dobra, niech temat się skończy. Uznajmy, że ma średnio... hmm 28 i finito xD
OdpowiedzUsuńNowa notka na http://cookie-totalna-porazka.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńxD xD xD
"LeShawna i Gwen obrały sobie za cel Courtney, a ona, bombardowana z obu stron widowiskowo wpadła do wody. Sprawczynie tego, z jednogłośnym okrzykiem „Tak!” podskoczyły, podczas gdy ich drużyny pękały ze śmiechu." po przeczytaniu tego mało nie poryczałam się, ze śmiechu! Bosko! xD Czekam z niecierpliwością na następną notkę. I chciałabym zobaczyć (czy może raczej przeczytać xD) jakąś fajną akcje z Alem i Heather, bo ja ich tak uwielbiam! ^^
OdpowiedzUsuńpierwsza notka na http://totaldramabyme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń