Rejs Totalnej Porażki

Rejs Totalnej Porażki

czwartek, 29 grudnia 2011

Odcinek 2;)


(ten sam statek, ten sam mostek, a na mostku ten sam Chris. Jednak w tle nie widać już portu)

Chris: Witajcie w „Rejsie Totalnej Porażki”! Wczoraj przybyli do nas zawodnicy. Oczywiście nie obyło się bez kilku niespodzianek…
 ( Ujęcia z poprzedniego odcinka: Blaineley jako prowadząca; znormalniały Ezekiel; powrót zabójczego uroku Justina; przemowa Lindsay; zaloty Blaineley do Trenta; Beth „ flirtująca” z DJ’em; powrót całkiem zdrowego Alejandro; pocałunek w/w i Courtney)
 …i bolesnych upadków…
(znów ujęcia z poprzedniego odcinka: Lindsay i Tyler spadający ze schodków autobusu; Sierra zaliczająca glebę; drugie omdlenie Heather; Blaineley wpadająca do wody)
…na szczęście wszyscy przeżyli…
(kabina zwierzeń, oczywiście znów toaleta: Lindsay i Tyler całujący się; Sierra zalewająca się łzami i szlochająca: „Codyyy! Jak mogłeeeś!”; Heather, z bandażem na głowie, wrzeszcząca: „Idiota! *piiiiiiiiiiiiii*”; Blaineley, z wściekłą miną, powtarzająca: „ Chris, ja cię zap*******!)
Tej nocy uczestnicy spali spokojnie wszyscy razem, jednak już dzisiaj zamierzam to zmienić. POBUDKA!
(z pod pokładu wychodzą zaspani uczestnicy, niektórzy przecierają oczy, oślepieni przez słońce)
Tak, dzisiaj wylosujemy drużyny. Blaineley mogłabyś?

Blaineley: Szefie? Mógłbyś mi pożyczyć tą marynarską czapkę?

(szef zdejmuje czapkę i podaje ją Blaineley, która wrzuca tam losy wyciągnięte z torebki, prowadzący zamierają, jakby na coś czekając)

Ezekiel: Emm, Chris? Ziom?
Chris( z ożywieniem): Tak?
Ezekiel:  Mogę losować?
Chris:  Na to pytanie czekałem! Ezekiel zostaje dowódcą jednej z drużyn!
Courtney:  To ja też chcę!
Trent, Duncan:  Ja też!
Chris: Dobra, Courtney i…kto był pierwszy?
Blaineley:  Trent!
(puszcza oczko do Trenta)

Chris:  Dobrze, w takim razie Ezekiel, Courtney i Trent losują. Zaczyna Ezekiel!

(Ezekiel podchodzi do Blaineley i wyciąga karteczkę z trzymanej przez nią czapki. Prowadząca wzdraga się, z wyraźnie wymalowaną na twarzy odrazą)
Ezekiel: Bridgette!
Chris: Więc Bridgette pójdzie tam, na lewo
(Bridgette idzie i mija Blaineley)
Blaineley(szeptem): wyrazy współczucia!
Chris: Dawaj Courtney!
Courtney: Owen!
Blaineley: Dobra Owen, ty idź tam prosto. Teraz ty, Trent
(trzepocze rzęsami)
Trent: A więc…
(urywa, robi się blady, potem czerwony i znów blednie)
Trent:…Gwen!
Duncan: O k****…
Gwen: No to zajebiście…
Chris: Ty, Gwen, idź na prawo

(Gwen przechodzi obok Blaineley, która podstawia jej haka. Gotka jednak przeskakuje nogę prowadzącej i wysyła jej [prowadzącej, nie nodze] złośliwy uśmiech)

Chris: Blaineley, bez stronniczości!
Blaineley: A czy ja coś robię? Ezekiel, losuj już!
Ezekiel: LeShawna!
Bridgette: Fajnie!
Chris: Dołącz do Bridgette. Courtney?
Courtney: Ekhem… Eva
Eva: Nie bój się, znalazłam baterie do MP3, więc będę spokojna…
Courtney i Owen: Uff…
Eva:… na razie!
Blaineley: Emm.. no dobra. C’ mon Trent, twoja kolej!
(uśmiecha się do Trenta, ten odpowiada uśmiechem)
Trent: Geoff!
Geoff: Nie! To znaczy, nie mam nic do ciebie, ale chciałem być z Bridgette!
Bridgette: A ja chciałabym z tobą. Szkoda. Ale w ten sposób jest większe prawdopodobieństwo, że obydwoje przetrwamy!
Geoff: Masz rację! Daj buzi, misiaczku!
(całują się; Chris daje znak Ezekielowi, by już losował)
Ezekiel: DJ!
Courtney: Noah!
Trent: Lindsay!
Ezekiel: Sadie!
Katie: A ja?!
Sadie:  A Katie?!
Chris: Katie musi poczekać! Kontynuuj Courtney!
Courtney: Harold..
Harold:  Uups.. Złościsz się jeszcze o ten pierwszy sezon?
Courtney: Niee. CHYBA nie.
Blaineley:  Tak, ja też się cieszę, że macie zgodę w drużynie, ale śpieszy nam się trochę! Trent, możesz?
(wymiana uśmiechów)
Trent:  Jasne. Sierra!
(Sierra wyjątkowo milcząca, mija Cody’ego z wysoko podniesioną głową, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem)
Ezekiel: Heather!
LeShawna: Niee!
Heather: Też się cieszę, że będziemy współpracować
(miły [!] uśmiech - LeShawna w szoku)
Chris: To ty, Heather? Na pewno?
Heather: tak, ja. A co? Już nie można być miłym?
Chris: Po prostu przyzwyczaiłaś nas do innego zachowania, wiesz?
Blaineley: Dobra dyskutanci, wystarczy. Courtney, losuj
Courtney: Oh!
(uśmiecha się szeroko)
Duncan: Nie wylosowałaś mnie, prawda?
Courtney: A czy wtedy bym się uśmiechała? Wylosowałam Alejandro!
Alejandro: Cieszę się

(uśmiecha się, podchodzi do Courtney i ją całuje. Heather warczy i zaciska pięści)
Blaineley: Hej, gołąbki, już wystarczy. Trent? Losuj proszę.

 (i znów uśmiechy - czy muszę to pisać za każdym razem?)

Trent(losuje, czyta): O cholera…
Duncan:  Nie mów…
(Gwen zagląda Trentowi przez ramię)
Gwen: Taak!
(Duncan dochodzi do drużyny Trenta, wita Gwen buziakiem)
Trent: Świetna drużyna mi się szykuje…
Chris: Ale będą emocje! Ezekiel, teraz ty!
Ezekiel: Cody!
Harold: Eh, szkoda
Cody: I tak możemy się kumplować, nie?
Courtney: Z drogi! Teraz ja!
(losuje, losuje, losuje)
Blaineley:  Szybciej!
Courtney:  Beth!
Beth: Pa Lindsay! Pa DJ!
Trent: O, wylosowałem Izzy.
Gwen:  Trent, nie śpiesz się tak! Blaineley jeszcze nie zdążyła Cię poprosić i się uśmiechnąć

(złośliwie się uśmiecha, Duncan też, Blaineley się zapowietrza, Trent spokojny)

Trent: A co? Zazdrosna?
Duncan: Chyba śnisz! Gwen miałaby być zazdrosna o ciebie?!
Trent: Nie zapominaj, że byliśmy razem przez dość długi czas…
Duncan(podspiewywujac): „Ale to już było..
Gwen(też):…i nie wróci więcej”
(uśmiechają się i całują)
 Chris: Dobra ludzie, pokłócicie się później, została ostatnia kolejka. Dajesz Ezekiel!
Ezekiel: Tyler!
Lindsay: Hej! Chciałam żeby Tyler był ze mną!
Heather:  Masz pecha!
Tyler: Daj buzi na pożegnanie!
(całują się )
Chris: Eh, ile można… Courtney?
Courtney:  Już losuję. Katie!
Katie:  Nieee! Ja chcę do Saadiee!
Eva(warcząc): Zamknij się!

(Katie przestraszona cichnie i chowa się za Owenem)

Chris:  Brawo Eva! Ocaliłaś moje uszy! Trent, wiem, że to formalność, ale..
Trent:  Dobra. Justin chodź
Justin:  Czemu ja na końcu?
Chris:  Bo akurat tak wyszło. Nic osobistego, uwierz
Blaineley: Teraz musicie wybrać nazwy. Pamiętajcie, że muszą być związane z morzem lub statkiem!
Uwaga!! Tu na starym blogu kończyła się pierwsza część tego odcinka, pod którą czytelnicy podawali swoje propozycje nazw. Proszę więc o nie wysyłanie mi swoich pomysłów (oczywiście tylko w tej sprawie!:))
Chris: Witam po przerwie na Rejsie Totalnej Porażki!
Blaineley: Uczestnicy, podzieleni na trzy drużyny, mieli wybrać dla nich nazwy!
Chris: Nadeszło wiele propozycji od naszych telewidzów (tj. czytelników)
Blaineley: Jednak trzeba było wybrać jedynie trzy. A wiec, Trent?
Courtney: Hej, przecież najpierw był Ezekiel, a potem ja!
Blaineley: To JA tu jestem prowadzącą! I JA mówię, że tym razem zaczynamy od drugiej strony! Trent, możesz?
(i znowu wymiana uśmiechów…)
Trent: Jasne. Moja drużyna od dzisiaj nazywa się… Niebezpieczne Meduzy!
Chris: Courtney, teraz ty!
Courtney: No, nareszcie. MOJA drużyna to Mordercze Rekiny!
Blaineley: Ezekiel?
Ezekiel: nom… my… nom…
Heather(wyrywając mu kartkę): Czytać nie umiesz?! Nasza drużyna nazywa się Krwiożercze Piranie!
Chris: Dziękuję Heather. Ezekiel, nasz czas na tej antenie jest ograniczony, więc nie przedłużaj
Heather ( z miłym uśmiechem zmieniającym się w grymas przy odwracaniu się do Ezekiela): On już nie będzie. PRAWDA EZEKIEL?
Ezekiel: Jjasne. Wrzuć na luz, ziom
Heather(pod nosem): I tak pewnie wylecisz pierwszy..
Chris: Dobra ludzie dzisiaj wyjątkowo nie będzie żadnego zadania.
(wszystkie szczęki na pokładzie)
A to dlatego, że moja współprowadząca uznała, iż nie widzieliście się tak dawno, że musicie mieć jeden dzień na „powrotne zintegrowanie się”. No i oczywiście wymyślenie nowej taktyki!
(odchodzi na górny pokład)
Trent: Świetny pomysł, Blain
Blaineley: Dziękuję
(i znów wymiana uśmiechów - dlaczego oni są tacy przewidywalni?)
Chef(szeptem): Ekhem, Blaineley!
Blaineley(jw.): Co?
Chef (jw.); Nie opłaca się pomagać. Wdzięczność żadna, a kary…
Blaineley(jw.): O karach wiem, oglądałam odcinek po swoim odpadnięciu. I nie mów, że wdzięczność żadna, bo to dzięki mnie masz podwyżkę i nie musisz już gotować!
Chef (jw., zmieszany) Eee.. no.. ty to co innego…
Blaineley(jw., z gniewem): Trent też!

(Demonstracyjnie odwraca się tyłem. Courtney wyciąga plik kartek i zaczyna szybko go przeglądać)
Beth: Eee… Courtney, co robisz?
Courtney: Szukam paragrafu, w którym zagwarantowano nam bezstronność prowadzących!
Blaineley(z gniewem): Czy ty coś sugerujesz?!
Heather: Uderz w stół, a nożyce się odezwą!
Chris(z góry): Ciszej tam!
Court, Heather i Blain: Zamknij się Chris!
Duncan(ze złośliwym uśmiechem): Czy mi się wydaje, czy laski z obydwóch przeciwnych drużyn właśnie podpadły prowadzącej?
LeShawna: Niestety, nie wydaje ci się… Heather! Czy tobie już kompletnie rozum odjęło?!
Heather: Mi?! Chyba tobie! Nie widzisz, że ona faworyzuje Trenta i jego drużynę?!
LeShawna: Widzę! Ale to jest pro-wa-dzą-ca! Już nie pamiętasz, dlaczego Alejandro nie odpadł wtedy na pustyni?! Bo Sierra podpadła Chrisowi!
Heather: A nie pamiętasz, dlaczego Sierra w ogóle była w mojej drużynie?! Bo Chris ją faworyzował!
LeShawna: A nie pamiętasz jak to się skończyło? Teraz pewnie też by tak było! Ale ty i Courtney wszystko zepsułyście!
Heather: Eee.. no..
Geoff: Patrzcie ludzie! Heather zatkało! Brawo LeShawna!
LeShawna: Dzięki. To jednak nie zmienia faktu, że Blaineley faworyzuje twoją drużynę
Geoff: Owszem, nie zmienia. Ale jest taka zasadnicza kwestia: Blaineley jest WSPÓŁprowadzącą, a to znaczy, że wszelkie poważniejsze kwestie będzie musiała uzgodnić z Chrisem. A on, jak wszyscy dobrze wiemy, uwielbia robić ludziom na złość, więc Blaineley dużo nie zdziała
Blaineley: Hej! A kto powiedział, że ja w ogóle zamierzam „coś zdziałać”? To, że lubię Trenta (uśmiech do w/w), nie oznacza, że zamierzam faworyzować jego drużynę. A przynajmniej nie zamierzałam, dopóki mi nie podpadłyście!
Alejandro(szeptem): Blain, spokojnie. Nie wiem czy pamiętasz, ale ostatni związek Trenta rozpadł się, bo pomagał wygrać nie fair drużynie Gwen. Chyba nie chcesz, aby tym razem było podobnie?
Blaineley(normalnie): Oczywiście, że nie.  Ale jeśli zaraz nie uspokoisz OBYDWÓCH swoich dziewczyn, to ten dzień źle się dla was skończy!
Courtney: Obydwóch?!
Heather: Jego?!
Courtney, Heather: Zamknij się!
Courtney, Heather: Ty się zamknij!
Blaineley: Obydwie się zamknijcie!
(Chris znów wychyla się z okienka na górze)
Chris: Ciszej tam! Usiłuję się odprężyć!
Blaineley: Ej! Ja też chcę!
Chris: O, Blaineley! Już wiesz, dlaczego tak rzadko dawałem im czas wolny?
Blaineley: Tak, już się przekonałam. Ale ja mam na nich metodę!
Chris: Tak? Ciekawe, jaką
Blaineley(przez megafon): Ludzie! Słuchajcie! Jeśli nie będzie tu zaraz spokoju, to z najgłośniejszą drużyną spotkam się wieczorem na eliminacjach!
(momentalnie zapada cisza)
Blaineley: I co? Podoba się?
Chris: No, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nawet ci nie odpyskowali! Wyrabiasz się
*gdzieś na uboczu*
Courtney: Alejandro!
Alejandro: Si, seniorita?
Courtney: Mam pomysł. Możemy zawiązać drużynowy sojusz
Alejandro: Ale z kim? W Piraniach jest Heather, a w Meduzach Duncan i Gwen. Chyba nie chcemy z nimi współpracować?
Courtney: Nie, nie chcemy. Ale z tego, co pamiętam, przywódcą w Piraniach jest Ezekiel, na którego łatwo wpłynąć, a w Meduzach Trent, który na pewno mnie zrozumie. W końcu jego Gwen i Duncan też zranili.
Alejandro: Świetny pomysł! Ale może być problem z Ezekielem. Nie ma posłuchu wśród swoich.
Courtney: Owszem. Ale jest u nich LeShawna i Sadie, prawda? A mu mamy Katie i Harolda…
Alejandro: Courtney! Jesteś genialna! To kogo przekonujemy najpierw?
Courtney: Przede wszystkim trzeba powiadomić naszą drużynę. Haroldowi i Katie powiemy, że mamy sojusz z Piraniami, a Owenowi, że z Meduzami. Evę i Noah’ a możemy chyba wtajemniczyć, a Beth i tak się nie zorientuje, co jest grane
Alejandro: Okej.  Ja powiem tym od Piranii, a potem pójdę przekonać LeShawna, Katie  i Ezekiela
Courtney: A ja zajmę się Owenem, a potem odegram przed Trentem skrzywdzoną niewinność. To musi się udać!
( uśmiecha się, całuje Alejandro i odchodzi do Owena. On idzie w stronę Harolda)

*tymczasem u Meduz*

(wszyscy rozłożeni na pokładzie, odpoczywają i opalają się, Gwen oczywiście leży pod parasolem)
Trent: Ej! Wstawajcie! Trzeba opracować jakąś strategię!
Gwen: A po co?
Duncan: Właśnie, po co? Strategia jest prosta: jak wygrywamy, to się cieszymy, jak przegrywamy, to wywalamy tego, kto zawalił najbardziej. Logiczne, nie?
Geoff: Też racja
Trent: eh, z wami pracować…
Courtney(szeptem, zza zwoju lin): Trent!

(Trent rozgląda się, zauważa kiwający na niego palec Courtney i do niej podchodzi)

Trent: O co chodzi?
Courtney: Wiesz, mam dla ciebie pewną propozycję (…)
*u Piranii*
(sytuacja podobna jak u Meduz)

Heather(załamując się): Gdzie ja trafiłam…
LeShawna: Coś ci się nie podoba, maleńka?
Heather: Mi? Niee.. może tylko to, że naszym kapitanem jest ciota, a wszyscy pozostali wylegują się na słońcu, zamiast opracować taktykę, a w drużynie oprócz mnie jeszcze tylko ty myślisz! Ale poza tym wszystko jest ok
(i znów MIŁY uśmiech do LeShawny)
LeShawna: Co się przejmujesz, mała? Taktyka będzie potrzebna dopiero po rozpadzie drużyn. No, ewentualnie teraz tez, ale to już indywidualny biznes.
Heather: A z resztą, co mi tam. Idę się opalać
Alejandro(szeptem, zza rogu): Psst! Ezekiel! LeShawna!
(wezwani podchodzą do niego)
LeShawna: Czego chcesz, zdradziecki węgorzu?
Alejandro: Spokojnie seniorita. Przyszedłem wam coś zaproponować (…) i co wy na to?
Ezekiel: Nom.. ee..
LeShawna: Mi właściwie pasuje, ale… Courtney o tym wie?
Alejandro: Oczywiście! W końcu to one jest kapitanem, tak jak u was Ezekiel
Ezekiel: Nom. To ja się zgadzam
Alejandro: Bardzo się cieszę. Teraz przydałoby się chyba, żeby wasza drużyna wiedziała, z kim trzymacie, prawda?
LeShawna: Może ja im o tym powiem? Mnie Heather przynajmniej nie zakrzyczy
Ezekiel: Emm… no dobra…
LeShawna: Oczywiście dodam też, że to decyzja kapitana, pasuje?
Ezekiel: Jasne, ziom! Ezekiel się liczy!
Alejandro: To ja was zostawiam. Asta la vista, seniorita i ty, amigo!

(Al odchodzi do Courtney, a LeShawna i Ezekiel do swoich)

LeShawna: Uwaga, wszystkie Piranie! Od dzisiaj mamy sojusz z Rekinami!
Heather: Że co?!  Z Alejandro?!? Przecież go nienawidzisz! I Bridgette też!
LeShawna: To decyzja kapitana! I ja się z nią zgadzam! Sadie pewnie też, w końcu tam jest Katie. DJ! A ty?
DJ: Dlaczego by nie…
Sadie: Łiiiii! Mam sojusz z drużyną Katie!!!
Heather: a proszę bardzo! Ale nie miejcie do mnie pretensji, jak was wykiwają!

(demonstracyjnie odwraca się tyłem i odchodzi)
*u Rekinów*

Courtney: I jak ci poszło?
Alejandro: Wyśmienicie! Heather trochę protestowała, ale gdy LeShawna wspomogła się ,,autorytetem” kapitana i piskiem Sadie, musiała skapitulować. A tobie się udało?
Courtney: Oczywiście! Nie widziałam reakcji ludzi, ale Trent nie powinien mieć problemów z przekonaniem ich
Alejandro: Nawet z Duncanem i Gwen?
Courtney: Oni? Będą musieli ugiąć się przed wolą większości!
Alejandro: A to wszystko dzięki mojej genialnej Courtney!

(całują się, a zaledwie kilka kroków dalej Katie skacze po pokładzie, piszcząc z radości)

Eva: Zamknij się!
Katie: Łiiiii!
Eva: Powiedziałam ZAMKNIJ SIĘ!

( na całym statku cichną rozmowy, z górnego okna znów wychyla się głowa, ale tym razem należy ona do Blaineley)

Blaineley: Rekiny! Spotykamy się dzisiaj na ceremonii eliminacji! A jak jeszcze raz będzie tak głośno, to wylecą dwie osoby!
Wszystkie Rekiny: Dzięki dziewczyny…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz