Rejs Totalnej Porażki

Rejs Totalnej Porażki

wtorek, 31 stycznia 2012

Eliminacje 3 & odcinek 5 (2 w 1! ;p)

(Jest ranek. Do kabiny Piranii wchodzi Chris i oblewa wszystkich zimną wodą i każe im iść na eliminacje. W tym samym czasie Blaineley budzi w ten sposób Harolda. Reszta śpi.)

*górny pokład*
Chris: Każde z was, oprócz Harolda, uda się teraz do kabiny zwierzeń i postawi znak „x” przy imieniu osoby, którą chce wyeliminować. Asystenci przekażą nam wyniki, a my rozdamy wszystkim po cukrowej ośmiorniczce. Wszystkim, oprócz jednego z was. Ta osoba, która nie dostanie tego przepysznego smakołyku, musi odpłynąć „Szalupą Rozbitków”. I nigdy, ale to NIGDY tu nie wróci!! Jasne?
Heather: Nie kurde, ciemne, wiesz? Już idziemy.

ZE WZGLĘDU NA EFEKT NIESPODZIANKI, TREŚĆ WYPOWIEDZI W KABINIE ZWIERZEŃ ZNAJDUJE SIĘ KAWAŁEK DALEJ

Blaineley: Uwaga, mam już głosy. Liczymy. Głos na Sadie.
Chris: Jeden na Tyler’a
Blaineley: i jeszcze jeden na Tyle’ra
Tyler: Ja? Ale dlaczego?
Heather: Może dlatego, że jesteś niezdarą, która zawaliła zadanie? Blaineley, możecie kontynuować?
Blaineley: Ok., sama chciałaś. Jeden głos na Heather.
Heather: Dobra, ja was ludzie nie rozumiem.
Chris: Nie ty jedna. Głos na Ezekiela.
Blaineley: Jeszcze jeden głos na Sadie i… jeszcze jeden na Heather!
Heather: …
Chris: A ostatni głos jest na…
Blaineley: Sadie! Tobie już podziękujemy.
Sadie: Buuu… a mogę się chociaż pożegnać z Katie?
Chris: Nie. Nie mamy czasu. Harold, rusz tyłek i zaprowadź Sadie do Szalupy!
Harold: Ciszej, błagam.
Blaineley: Trzeba było tyle nie pić, to by nie było kacyka. A teraz: pa, pa!

TREŚĆ NAGRAŃ Z KABINY ZWIERZEŃ

Heather: Tyler. Ten kretyn spadł z deski, bo zapatrzył się na Linsiotkę!
LeShawna: Tyler, zawalił zadanie.
DJ: Nie wiem na kogo zagłosować…może Ezekiel? Brzydko pachnie i moja mamusia go nie lubi.
Sadie: Heather. Strasznie się rządzi.
Bridgette: Sadie. Strasznie mnie irytuje.
Tyler: Sadie. Słyszałem, jak powiedziała, że nowy lakier Lindsay jest fatalny!
Ezekiel: Heather. To ona jest kapitanem czy ja?
Cody: Sadie. Kompletnie jej odbija, tylko dlatego że Katie jest w innej drużynie!

FINITE:>

(Harold i Sadie idą do Szalupy, odpływają. Chris czasie woła resztę drużyn na zadanie)

Chris: Dzisiaj miał być odcinek-niespodzianka, ale ze względu na wasze wczorajsze zachowanie zdecydowałem, za zgodą producentów, iż kontynuujemy tematy wodne.
Noah: Proszę, nie mów, że znów będziemy surfować!
Chris: Nie, tym razem będziecie się ścigać
Alejandro: W pływaniu? Pestka!
Chris: Nie, Alejandro. Będziecie ścigać się na rekinach.
Wszyscy: Co?!
Blaineley: Chris, to chyba lekka przesada. Przecież te rekiny mogą być głodne!
Chris: Super! Wiesz jak to zwiększy oglądalność?
Blaineley: Ja umywam od tego ręce, jak coś to ostrzegałam!
Chris: Dobra, dobra. Czas na zadanie. Każda z drużyn musi wybrać jedną osobę i załatwić sobie jednego rekina. Ta para musi jak najszybciej  dotrzeć do wyspy, o tej tam, wziąć chorągiewkę ze znakiem drużyny i wrócić na statek. Kto pierwszy, ten lepszy. Jasne?
Heather: Nie, ciemne, wiesz?
Cody: Powtarzasz się, wiesz?
Heather: Grrr… wiem!
Chris: Dziękuję Cody. Macie piętnaście minut na przygotowania, potem zaczynamy.

*u Rekinów*
Courtney: Chris jest albo kompletnie świrnięty, albo bezdennie głupi. Przecież żeby kierować takim olbrzymem i nie dać się przy tym zjeść, trzeba mieć co najmniej taką samą siłę!
Alejandro: Zaraz… Eva, masz może ochotę pościgać się na rekinie?
Eva: Czterech - podobno- facetów i żaden oczywiście nie da rady. Słabiaki.
Courtney: Czyli?
Eva: Pójdę! Tylko skombinujcie mi rekina!
Noah: Nic prostszego! Meduzy pewnie wystawią Justina - do niego rekiny same podpłyną. A wtedy my przechwycimy jednego dla ciebie. Pasuje?
Eva: Może być
Courtney: Więc czekamy na Meduzy.

*u Piranii*
Heather: No to mamy kłopot.
LeShawna: I to całkiem spory. DJ, przeszła ci już ta klątwa, prawda?
DJ: Właściwie to tak. Znów mogę bezpiecznie głaskać zwierzątka!
Heather: To może wsiądziesz na rekinka?
DJ: Nie, nie,  nie!
Heather: Tchórz
Cody: I znów się powtarzasz, teraz powinnaś jeszcze westchnąć i zgłosić się do tego zadania „skoro nikt inny nie chce”.
Heather: Coraz bardziej działasz mi na nerwy…Bridge, a może ty? Przecież dobrze dogadujesz się z wodnymi zwierzętami.
Bridgette: Wiesz, że przyjaciółmi surfera są głównie delfiny? Z rekinami jeszcze nie próbowałam się porozumieć.
Heather: Więc teraz masz szansę!
Bridgette: No nie wiem…
Heather: No weź, nawet jeśli ci się nie uda, to i tak wszyscy cię lubią, więc nie wylecisz.
Bridgette: Dobra, ale jak coś, to połowa winy za zawalenie zadania jest twoja.
Heather: Ok, ale połowa zasług za wygraną też
Bridgette: Stoi.
(Dziewczyny podają sobie ręce na znak zawarcia umowy)
Bridgette: Tylko skąd weźmiemy rekina?
Cody: Zabierzemy jednego Justinowi, zobaczycie, ile do niego podpłynie.
Heather: Ty myślisz!
Cody: A myślę, myślę. Co prawda głównie od święta, ale zdarza się i na co dzień.
(Piranie [nawet Heather] wybuchają śmiechem)

*U Meduz*
Gwen: Idzie Justin, to chyba oczywiste.
Lindsay: Tylko skąd mamy wziąć rekina?
Duncan: Może z drużyny obok? Courtney powinna się nadać.
(Wszyscy wybuchają śmiechem)
Trent: Dobre :D Ale tak na poważnie, to mam pomysł. Justin, zdejmij koszulę i podejdź do drabinki.
Justin: ale po co?
Trent: Po prostu to zrób, a efekt zobaczysz za chwilę.
( Justin zdejmuje t-shirt i podchodzi do drabinki. W mgnieniu oka pojawiają się pod nią rekiny [te oczka w kształcie serduszek, sweet<3]. Na polecenie Trenta laluś schodzi i  wskakuje na jednego z nich. W tym samym czasie z bulai po bokach wyłaniają się Eva i Bridgette. Rozglądają się, po czym szybko wskakują na swoje „pojazdy”)

Chris: Gotowi? Start!

(rekiny ruszają. Eva ściska swojego łydkami i kieruje, ciągnąc za płetwy [widać, że laska miała do czynienia z końmi;p], natomiast Bridge próbuje stosować metodę łagodnej perswazji, co powoduje, że porusza się dość wolno. Ale ona przynajmniej płynie w dobrym kierunku, podczas gdy Justin został uprowadzony, hen, daleko w morze. Zdenerwowany Trent próbuje namówić Chrisa do wysłania w tamtym kierunku jakiejś ekipy ratunkowej [uprzedzając pytania - za „wczorajszą imprezę” Blaineley została na jeden odcinek odsunięta od powadzenia, więc nie może mu pomóc])
Trent: Przecież może mu się coś stać!
Chris: No zobacz, mówisz jakbyś go lubił!
Trent: Nie chodzi o to, czy go lubię, czy nie, tylko o to, że on może być w niebezpieczeństwie! Ty mnie w ogóle słuchasz, czy właśnie czytasz sobie SMSa?!
Chris: Lepiej posłuchaj tego: „ Przechwyciliśmy waszego Justina. Jest bezpieczny, odstawimy go popołudniu. Rybacy z Mere Ojo*”
Trent: Chociaż tyle dobrego. Ale co z zadaniem?
Chris: Przegraliście!
Meduzy: Niee!...
(W tym czasie Eva dociera do wyspy, łapie chorągiewkę i zawraca. Bridgette brakuje jeszcze ok. 1/10 drogi do końca, gdy rekin jej przeciwniczki buntuje się - zdenerwowany, przewraca się na grzbiet i podtapia Evę [ze statku słychać zbiorowy jęk przerażenia]. Ona, rozwścieczona, zaczyna się z nim siłować. Po chwili obserwatorzy widzą jedynie kotłującą się wodę [i od czasu do czasu płetwę lub nogę ;p]. Widząc to, Bridgette szepce coś do swojego rekina, który podpływa do wyspy. Surferka łapie chorągiewkę i pokazuje jakieś dziwne znaki w stronę statku. Wtedy Cody wyjmuje kawałek surowego mięsa [pewnie podkradziony z kuchni, ale nie wnikajmy w szczegóły ;p]. Wszyscy wiedzą, jak to działa na rekiny, prawda? Tym razem nie było inaczej. Nie minęła nawet minuta, gdy Bridge, wśród wiwatów swojej drużyny, znalazła się na statku, a chwilę potem dotarł również dziwny peleton: rekin Evy, który również wyczuł mięso [a właściwie krew], ona sama, spiesząc się, bo przypomniała sobie o zadaniu, a za nimi kolejne rekiny [tak, też zwabione krwią=D]. Kiedy wściekła Eva kończy nokautować biedne zwierzątka, Piranie świętują już zwycięstwo. Trudno więc dziwić się minom jej kolegów i koleżanek z drużyny, które mówiły „Już cię tu nie ma”, prawda?)
Chris: Widzisz, Blaineley? wszyscy są cali i zdrowi
Trent: Tylko niektórzy daleko stąd!
Chris: Przecież już ci mówiłem, Justin wróci jeszcze przed eliminacjami!
Gwen: Wiesz, on chyba wolałby po…
(wszyscy wybuchają śmiechem i rozchodzą się do kabin, Oczywiście oprócz Rekinów - dzisiejszych kuchcików ;P)

*w kuchni*
 Courtney: Mamy jakiegoś chętnego? Może nieodkryte dotychczas talenty się ujawnią?
Noah: Bardzo śmieszne. A może ty coś ugotujesz? No, chyba że nie umiesz
Courtney: Oczywiście że umiem! Zrobię główne danie, to zobaczysz!
Noah: Ok.
Alejandro: Zręcznie to rozegrałeś, amigo. Ja mogę zająć się deserem.
Courtney: Katie, możesz zrobić zupę? To nie jest trudne.
Katie: Dobra, ale jak coś się przypali, to będzie na ciebie.
Noah: Nie ma obaw, większość zup naprawdę trudno zepsuć.
Courtney: Jak jesteś taki mądry, to jej pomóż!
Noah: Ja? Niee. Ja się do gotowania nie nadaję.
Courtney: No tak, bo ty to tylko gadać umiesz.
Noah: Przynajmniej mówię z sensem.
Courtney: Sugerujesz, że ja robię rzeczy bez sensu?
Noah: Ty to powiedziałaś.
(Courtney się zapowietrza, Noah ze stoickim spokojem wychodzi z kuchni)
Alejandro: Chyba muszę z nim porozmawiać.
(wychodzi z pomieszczenia. Kilka kroków dalej zderza się z kimś, gdy się podnosi, okazuje się, że wpadł na Heather)
Heather: Patrz jak idziesz!
Alejandro: Spokojnie seniorita. Gdzie się tak spieszysz?
Heather: Nie twoja sprawa! Idź lepiej do swojej Courtney, nie widzieliście się przez kilka minut, to pewnie już się stęskniła!
Alejandro: Zaraz.. Co do twojego spieszenia się ma Courtney?
Heather: Do mojego? Nic! Ale do twojego pewnie sporo, nie?
Alejandro: Owszem, dosyć sporo. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego…
Heather(wchodzi mu w słowo): No właśnie! Więc idź, bo już się pewnie niepokoi!
(wysoko podnosi brodę i odchodzi. Alejandro zdziwiony marszczy brew)
Alejandro: Nie rozumiem. Wtedy, na wulkanie, zdecydowanie mnie odrzuciła [i to dosłownie ;p-przyp.aut.], a teraz strzela jakieś dąsy o Courtney? Te kobiety…
(Wzrusza ramionami i wraca do kuchni - chyba zupełnie zapomniał o Noah;D)

*kabina zwierzeń*
Heather: Jak on może, z tą ****? I jeszcze tak bezczelnie się z tym obnosi! Ta Bardell chce się zemścić za to, że sprzymierzyłam się z Gwen przeciwko niej, to oczywiste. Podła s***. Tylko nie myślcie, że o mi się podoba, czy coś. Nie! W trzecim sezonie po prostu GO WYKORZYSTAŁAM, jasne? A ci wszyscy, którzy twierdzą, że się przy tym zakochałam, są w BŁĘDZIE! Grrr…
*kuchnia*
(wchodzi Alejandro)
Courtney: Noah już się opanował?
Alejandro: Co? A, Noah. Nie wiem, nie rozmawiałem z nim.
Courtney: To co ty tam robiłeś?
Alejandro: No nic. Wyszedłem, ale Noah gdzieś zniknął, więc po krótkich poszukiwaniach wróciłem. A czemu się tak dopytujesz?
Courtney: Tak po prostu, troszczę się o ciebie.
*kabina zwierzeń*
Courtney: Dałabym głowę, że słyszałam głos Heather. Ale przecież Al. by mnie nie okłamał, prawda?
*z powrotem kuchnia*
Katie: Ojej, jesteście tacy słodcy!
Courtney: Dzięki Katie. Ale teraz bierzmy się do pracy. Zaraz, co wy wszyscy tu jeszcze robicie? Owen, out! Reszta też!
(Rekiny [oprócz tych gotujących] wychodzą, kierując się do kabiny)

Owen: O, Noah, ty tu cały czas siedziałeś tak sam?
Noah: A dlaczego nie?
Owen: No bo samemu to tak smutno
Noah: Mi nie. Mam książkę.

*kabina zwierzeń*
Noah: A z nimi to miałoby mi się nie nudzić? Jedyna rozrywka w tej drużynie to wkurzanie tej nadętej Bardell. Ciekaw jestem, jak zareaguje, gdy dowie się o rozmowie Alejandro z Heather. Niby nic takiego się nie stało, ale nie od dzisiaj wiadomo, że Courtney jest przewrażliwiona na punkcie ewentualnej zdrady. Właściwie, to trudno jej się dziwić. Co? Skąd wiem o Alu i Heather? Dajcie spokój, a wy nie próbowalibyście podsłuchać, słysząc głosy tej dwójki? No właśnie.

*kabina Rekinów*
Owen: Jestem taki głodny…Czemu w tym sezonie nigdy nie ma śniadania?
Eva: Gruby ma rację. Nie zamierzam więcej wykonywać zadań z pustym żołądkiem!
Noah: Poskarż się Chrisowi…
Owen: Świetny pomysł! Eva, idziesz? Jak nie będzie chciał się zgodzić, to tylko ty możesz go przekonać.
Eva: Dobra, i tak nie mam co robić.
(Owen i Eva wychodzą, Noah puka się palcem w czoło i wraca do lektury)

*kabina Meduz*
Duncan: A niech ten koleś tylko wróci… Wyleci na zbity pysk!
Gwen: Nie chcę go bronić, ale to tak jakby był mój pomysł, żeby go wybrać.
Duncan: Ale wszyscy od razu go poparli, więc nikt nie będzie miał do mojej dziewczyny żadnych wątów, PRAWDA?
Reszta: Jasne, jasne.
Duncan: No widzisz, wszystko gra. Niech tylko wróci Justin.
(Jak na zawołanie otwierają się drzwi i wchodzi laluś)
Justin: Czy ja dobrze słyszałem? Wspominałeś coś o mnie?
Duncan: A jest w tym show jeszcze ktoś o takim imieniu?
Justin: No nie.
Duncan: A widzisz!
Justin: Więc wracając do tematu: co o mnie mówiłeś?
Gwen: Trzeba było nie przerywać, to byś wiedział. A teraz wybacz, Duncan jest zajęty.
( to mówiąc, bierze punka za rękę i przyciąga do siebie, na koję)
Geoff: No to cię zgasiła, ziom.
Justin: Wcale nie. Po prostu nie mam ochoty już gadać.
Lindsay: Wmawiaj sobie dalej, powodzenia.
Justin: Oh, denerwujecie mnie! Wychodzę!
Izzy: Idź! Izzy zamknie drzwi, żebyś nie wrócił!
(śmiech, czerwony ze złości Justin wychodzi z kabiny)
Gwen: Wiecie co? Chyba jeszcze nigdy nie byliśmy tacy zgodni!
(Meduzy ponownie wybuchają śmiechem)

*tymczasem w kuchni*
Courtney:  Katie, zupa gotowa?
Katie: Tak, możemy już podawać.
(Courtney uderza w gong [szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, skąd się tam wziął, ale ciul z tym;p], więc wygłodniałe stado dzikusów rzuca się na żarcie)

*chwilę później*
Chris:  Najedzeni? Tak? To dobrze, bo dla jednej (lub jednego) z Meduz, był to ostatni posiłek na tym statku! Za godzinę widzę was na górnym pokładzie! Bo to będzie czas na… ELIMINACJE!

*wyspa wymyślona przeze mnie;D

Noo, proszę państwa, jest notka!:D
Cieszycie się?;p 
haha, wielkie dzięki mojej kochanej Dżinksowej (uwielbiam cię! <3)
oraz Sylwiettcie (;**) 
za poganienie
i inspirujące "rozmowy na fejsie (vanish!;D)
Twoja kolej, Dzinks!;p 


Edit: Oczywiście Sylwietta. Zapomniałam poprosić Was o głosowanie :) można głosować na dowolną osobę z Meduz, czyli Justina, Gwen, Trenta Duncana, Lindsay, Geoff'a lub Izzy.

sobota, 21 stycznia 2012

NO for ACTA!

!!!
26 stycznia przedstawiciele polskiego rządu podpiszą ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), niezwykle kontrowersyjną umowę międzynarodową, która wprowadzi drastyczne narzędzia służące ochronie własności intelektualnej i ograniczające wolności w sieci. Nie pozwól, aby na internet padł choć cień międzynarodowej cenzury!

Pełna treść ACTA po polsku na stronach MKiDN:
http://www.mkidn.gov.pl/media/docs/20120118-wniosek_ACTA.pdf

Wideo informacyjne (domyślnie włączone polskie napisy):
http://www.youtube.com/watch?v=citzRjwk-sQ&hl=pl

http://pl.wikipedia.org/wiki/Anti-Counterfeiting_Trade_Agreement


Co możesz zrobić?
1. Weź udział w wydarzeniu
2. Powiadom znajomych
3. Śledź na bieżąco wydarzenia na stronie "Nie dla ACTA": https://www.facebook.com/NIEdlaACTA
4. Podpisz petycję: http://www.petycjeonline.pl/petycja/nie-dla-acta-nie-zgadzam-na-podpisanie-umowy-miedzynarodowej/608
5. Zadaj pytania dziennikarzom i politykom:

Lista posłów wg. okręgów wyborczych:
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/poslowie_okregi.xsp?SessionID=D1RJI18KA7

Lista pytań do polityków i dziennikarzy:

W jaki sposób rząd może dziś zmienić własną decyzję podjętą w trybie obiegowym w czasie zmiany kadencji, kiedy ministrowie mieli już spakowane pudła z dokumentami?:
Wniosek MKiDN o udzielenie przez Radę Ministrów zgody na podpisanie Umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrobionymi (ACTA) z dnia 16 listopada 2011 r. - http://www.mkidn.gov.pl/media/docs/20120118-wniosek_ACTA.pdf
Uchwała Rady Ministrów Nr 216/2011 z dnia 25 listopada 2011 zezwalająca na podpisanie ACTA - http://www.mkidn.gov.pl/media/docs/20120118-URM_ACTA.pdf

Czy możliwa jest "reasumpcja", czego byliśmy świadkami w przypadku decyzji związanych z ustawą hazardową, kiedy projektowano Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych?

Dlaczego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie publikuje w swoim serwisie wszystkich dokumentów zawierających informacje publiczne i w jaki sposób Prezes Rady Ministrów chciałby to zmienić:
http://www.mkidn.gov.pl/search/index.php?string=acta&submit
http://www.premier.gov.pl/com:search/?phrase=acta

Czy premier wiedział o tym co podpisuje, kiedy podpisywał uchwałę pozwalającą na podpisanie ACTA przez Polskę (w tytule uchwały Rady Ministrów nie pojawia się ani angielskojęzyczny skrót, a długi tytuł: "Uchwała Rady Ministrów nr 216/2011 z dnia 25 listopada 2011 r. w sprawie udzielenia zgody na podpisanie Umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrobionymi między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, Australią, Kanadą, Japonią, Republiką Korei, Meksykańskimi Stanami Zjednoczonymi, Królestwem Marokańskim, Nową Zelandią, Republiką Singapuru, Konfederacją Szwajcarską i Stanami Zjednoczonymi Ameryki"

Jeśli premier wiedział, co podpisuje, a wcześniej brał udział w spotkaniach z internautami, na których ten temat kilka razy był podnoszony, to dlaczego nie zrealizował danej wcześniej obietnicy, że taka zgoda rządu na podpisanie traktatu nie będzie udzielona przed wyjaśnieniem z opinią publiczną wszystkich kontrowersji zgłaszanych przez polskie i europejskie organizacje pozarządowe od ponad 2 lat?

Dlaczego Polska i Unia Europejska ma przystępować do porozumienia, które - jak twierdzi Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa narodowego - nie ma mieć wpływu na polskie i europejskie prawodawstwo? Jaki jest sens takiego traktatu, skoro - jak twierdzą - w polskim porządku prawnym już istnieją mechanizmy, o które rzekomo zabiegamy w przystępując do tego traktatu? Jak się to ma do tego, że ACTA ma jednak wywierać wpływ w sferze prawa karnego, a więc dotykać prawodawstwa krajów podpisujących (i potem ratyfikujących) porozumienie? Co różni ACTA od takich umów międzynarodowych, których Polska już jest stroną, jak traktaty WIPO, TRIPS, Konwencja Berneńska i inne umowy międzynarodowe dotyczące własności intelektualnej?

Ponieważ rząd deklarował wielokrotnie, że chce stanowić prawo oparte na dowodach: jakie konkretnie polskie przedsiębiorstwa zyskają i w jaki sposób zyskają, na przyjęciu takiego porozumienia jak ACTA?

Czy w sprawie ACTA były jakiekolwiek (formalne/nieformalne) naciski ze strony innych państw, o czym mogą świadczyć np. opublikowane przez WikiLeaks depesze dyplomatyczne USA?

Czy wybór modelu, w jakim zaproponowano i przeforsowano ACTA, wynika z tego, że w takich organizacjach jak Światowa Organizacja Własności Intelektualnej istnieje silna opozycja ze strony krajów rozwijających się i dlatego postanowiono obejść taką opozycję proponując rozwiązanie polegające na poufnym wynegocjowaniu wszystkiego w gronie kilku zainteresowanych państw i zaproponowanie innym, poza demokratyczną kontrolą, w ramach koncepcji "bierz wszystko albo nic"?

W jaki sposób pytani skomentują to, że w czasie poufnych negocjacji dopuszczano do stołu negocjacyjnego niektóre przedsiębiorstwa działające komercyjnie na globalnym rynku, a nie dopuszczano przedstawicieli organizacji pozarządowych, którzy się tego głośno domagali?

Jak to możliwe, że w czasie posiedzenia sejmowej komisji ds Unii Europejskiej posłowie podjęli decyzję dot. ACTA przez stwierdzenie braku uwag zaraz po tym, gdy przewodniczący komisji zapytał, czy są uwagi i wymienił jedynie długą listę numerów dokumentów unijnych nawet bez czytania tytułów tych dokumentów?

Czy pytani uważają, że w Sejmie RP powinno odbyć się publiczne wysłuchanie przed podjęciem prac nad ustawą wyrażającą ewentualnie zgodę na ratyfikację przez Polskę tego porozumienia?

Czy pytani korzystają z wyszukiwarek internetowych, które indeksując zawartość internetu w istocie muszą wcześniej zgromadzić na swoich serwerach kopie indeksowanych zasobów, a zasoby te są w istocie chronionymi prawem autorskim utworami?

Czy pytani wiedzą, że gdy odwiedzają dowolną stronę internetową, to ich komputer robi lokalną kopie odwiedzanej strony, wraz z grafikami, tekstami, kodem HTML, które są zwykle chronionymi prawem autorskim utworami?

Kiedy rząd polski ma zamiar udostępnić wszystkie posiadane dziś stanowiska negocjacyjne innych państw, które pojawiały się w czasie prowadzonych w poufności negocjacji w sprawie ACTA? Negocjacje się skończyły, treść porozumienia ustalono, czy zatem uważają, że obywatele polscy mogą już poznać sposób, w jaki do tego porozumienia dochodzono?

Czy toczą się obecnie jakieś ukryte przed oczami opinii publicznej negocjacje z udziałem rządu, dotyczące innych jeszcze porozumień międzynarodowych, które w jakikolwiek sposób mogą być związane z prawnymi aspektami obiegu informacji (w tym ochroną monopoli informacyjnych takich jak prawa autorskie) w społeczeństwie informacyjnym.

Czy rząd polski nie obawia się, że w wyniku działań projektowanych w USA ustaw takich jak SOPA, strony internetowe polskiego rządu zostaną wyfiltrowane z globalnego internetu ze względu na publikowanie tam materiałów, takich jak przedruki z amerykańskiej prasy?

Na których stronach Biuletynu Informacji Publicznej obywatele mogą zapoznać się z uwagami zgłaszanymi w trakcie konsultacji międzyresortowych, które podobno odbywały się w sprawie ACTA?

Kiedy takie dokumenty zostały opublikowane?

Na których stronach Biuletynu Informacji Publicznej można zapoznać się z uwagami zgłaszanymi przez podmioty zaproszone do konsultacji społecznych, które - jak twierdzi przedstawiciel MKiDN - odbyły się w sprawie ACTA? Kiedy takie dokumenty zostały opublikowane?

W jaki sposób wybrano podmioty, które poproszono o uwagi w konsultacjach społecznych dot. ACTA, które podobno się odbyły?
Czy działająca przy MKiDN "Grupa internet" miała dostęp do treści dokumentów w trakcie prowadzonych przez UE i Polskę negocjacji związanych z ustalaniem ostatecznego kształtu ACTA?


Pytania na podstawie: http://prawo.vagla.pl/node/9636


Więcej informacji o ACTA:
http://www.panoptykon.org/wiadomosc/nie-dla-acta-akcja-protestacyjna

http://wolnemedia.net/prawo/acta-co-trzeba-wiedziec-o-antypirackim-pakcie/

http://nathanroach.com/what-is-acta-and-why-is-should-you-care

Pozostałe wiadomości i linki:
http://di.com.pl/news/42977,0,Polska_podpisze_ACTA_26_stycznia.html
http://prawo.vagla.pl/node/9631
http://www.wykop.pl/link/1012137/polska-podpisze-acta-26-stycznia/#comment-8366585

poniedziałek, 16 stycznia 2012

:(

Ratunku, moja wena zrobiła sobie przedwczesne ferie!
Utknęłam na 7 stronie Worda nowego odcinku;<
Dżinks kazała mi pisać chociaż na siłę, ale chyba mi nie wychodzi;[
Ehh, idę, może coś tak nabazgrolę

Edit: Dziękuję wam wszystkim:** dodałyście mi sił, rozdział jest prawie skończony:)
Sylietta: Spokojnie, nie śpiesz się:) Wiem jak to jest, wystwianie ocen i te sprawy... Rysunek może poczekać;) 

niedziela, 1 stycznia 2012

Odcinek 4;)

Odcinek 4
Blaineley: Witajcie w kolejnym odcinku Rejsu Totalnej Porażki!
Chris: W zeszłym tygodniu* odpłynęła od nas Sierra, co spowodowało mały rozłam w drużynie Meduz oraz w związku Duncana i Gwen.
Blaineley: I chociaż między papużkami nierozłączkami wszystko już ok., to w drużynie panują dość chłodne stosunki.
Chris: Czy poradzą sobie z następnym zadaniem? Zaraz zobaczymy!
Blaineley(przez megafon): Pobudka!!
Trent(Zaspany, wychodząc z kabiny): Blain, jest dopiero 7!
Blaineley: Wiem, ale zawsze to lepiej niż 6, prawda?
Trent: Ty to na wszystko potrafisz spojrzeć z lepszej strony.
(uśmiecha się do prowadzącej; nadchodzą pozostali)
Bridgette: Czym dzisiaj nas zamęczycie?
Chris: Akurat ty powinnaś się cieszyć, bo w planach mamy surfowanie.
Geoff: Genialnie!
Courtney: Może dla was. Obydwoje świetnie surfujecie, więc to zadanie będzie dla was banałem, ale co mamy zrobić my?
Blaineley: Zaraz wszystko wytłumaczymy. Najpierw proszę wybrać 3 osoby z każdej drużyny.
Courtney: Po co?
Blaineley: Zaraz się dowiecie, ale najpierw wybierzcie.
*narada wśród Piranii*
Heather: To wyzwanie jest związane z surfowaniem, więc na pewno idzie Bridgette. Kto jeszcze?
LeShawna: Może DJ?
DJ: Nie, nie! Tam są rekiny!
Heather: Tchórz. Ja mogę iść, ale potrzebujemy jeszcze jednej osoby.
Tyler: Ja, ja!
Heather: Są inni chętni?
(cisza)
Heather: Oh, no dobra. Tyler, idziesz.
*narada u Meduz*
Trent: Geoff, to oczywiste, ze idziesz ty. Proponuję też Duncana, bo nieźle sobie poradził z surfowaniem w TDA**.
Gwen: Ok., ale myślę, że powinien iść też Justin. Jak zrobi się groźnie - chociaż nie wiem, na czym będzie polegało zadanie i czy w ogóle będzie coś groźnego, ale mniejsza o to - może użyć tego swojego ‘uroku’, bo podobno już wrócił. Na was to nie zadziała, a ja, Izzy i Lindsay zasłonimy sobie oczy.
Duncan: Jak zawsze genialny pomysł. Nasz laluś wreszcie się na coś przyda.
Trent: Duncan, uszczypliwości później. A pomysł jest rzeczywiście świetny. Geoff, Duncan, Justin- idziecie wy. Ktoś ma coś przeciwko? Nie? To dobrze.
*a tymczasem u Rekinów*
Courtney: Nie mamy Geoff’ a ani Bridgette, ale w ostatnim podsumowaniu TDWT ja i Harold surfowaliśmy - wydaje mi się, że wyszło nam to całkiem nieźle.
Alejandro: Nieźle? Było bardzo dobrze! Ja się zgłaszam na trzeciego.
Courtney: Czyli ustalone. Ktoś się nie zgadza? Cisza? Genialnie.
*z powrotem kadr na wszystkich*
Chris: Już? Wybrani? Więc zapraszam tu bliżej.
(podchodzą)
Blaineley: Zasady są takie: te dziewięć osób bierze deski i zaczyna surfować, nie wypływając poza tę białą linię.
(pokazuje białą linię, kołyszącą się w odległości ok. 15m od statku)
Chris: Reszta osób w tym czasie uzbroi się w te ryby i będzie rzucać w surferów, próbując zrzucić ich z desek. Kto wytrzyma najdłużej, wygrywa, jasne?
Heather: Będziemy obrywać tymi obślizgłymi rybami? Genialnie.
Blaineley: Nie marudź, tylko łap deskę i do wody!
Courtney(szeptem): Noah! Niech część naszych rzuca w Meduzy, a część w Piranie. Jakby mieli pretensje, to mów, ze to dla zmyłki, ok.?
Noah: Spoko. Zajmę się tym.
(dziewięciu uczestników wchodzi do wody, reszta bierze ryby i zaczyna rzucać; Meduzy i Piranie, wierni sojuszom, rzucają jedynie w siebie nawzajem, ale… z małymi wyjątkami: LeShawna i Gwen obrały sobie za cel Courtney, a ona, bombardowana z obu stron widowiskowo wpadła do wody. Sprawczynie tego, z jednogłośnym okrzykiem „Tak!” podskoczyły, podczas gdy ich drużyny pękały ze śmiechu. Wściekła Bardellówna dopłynęła do statku, Noah rzucił jej przygotowany wcześniej ręcznik i kazał iść się przebrać, a sam poszedł ochrzanić LeShawnę.)
Noah: LeShawna! Nie wiem czy pamiętasz, ale mamy sojusz.
LeShawna: Wyluzuj, Noah. To ma być tajny sojusz, więc ktoś musiał w was rzucać - reszta celuje w Meduzy.
Noah: Niech Ci będzie. Ale skup się już na Justinie, Geoff’ie i Duncanie, ok.?
LeShawna: No dobra…
(w tym czasie z deski spada Tyler - nie, nie dostał rybą, tylko zapatrzył się na Lindsay i stracił równowagę. Wśród salw śmiechu dopłynął do statku. Piranie i Rekiny, widząc, że Meduzy nadal trzymają się w pełnym składzie, nasiliły bombardowanie. Trent, zauważywszy niebezpieczeństwo, postanowił wcielić w życie plan Gwen)
Trent: Justin!!
(słysząc ten krzyk, wszyscy [oprócz drużyny Meduz - oni zorientowali się, o co chodzi] spojrzeli na Justina, a on wyprężył się i uśmiechnął, Zapatrzone dziewczyny [i lekko zdezorientowani chłopaki] zaprzestały bombardowania. Korzystając z okazji Trent celnym rzutem pozbył się Heather, a Lindsay [ku powszechnemu zdumieniu] zrzuciła Harolda. Wściekły Alejandro złapał jedną z lecących w jego stronę ryb i rzucił w roztaczającego swój czar pięknisia. Na szczęście [lub nie] trafił i Justin spadł. Co prawda nie zdążył nawet się zamoczyć, bo zauroczone rekiny złapały go i dotransportowały do statku, ale ten moment wystarczył, by wszyscy oprzytomnieli. Heather, wk*rwiona jak [prawie] nigdy, wyrwała Sadie rybę i rzuciła w Duncana. On jednak odbił ją pięścią [patrz TDA] i nic mu się nie stało)
Chris: Po tej pięknej akcji zostały jeszcze tylko 4 osoby: Bridgette, Geoff, Duncan i Alejandro. Poprawka, 3 osoby. Celny rzut, Izzy.
Izzy: Izzy umie rzucać! Izzy zrzuciła Bridge, bo jej drużyna nie odesłała jeszcze do domu żadnego zawodnika!
Blaineley: Więc teraz się to zmieni. Piranie, dzisiaj czekają was eliminacje. A teraz, skoro i tak już przegraliście, wio do kuchni, obiad robić!
Heather: Jeden moment…
(podnosi rybę i znów rzuca w Duncana, tym razem jednak trafiając. Robi to jednak tak mocno, że punk zahacza o deskę Alejandro, wywalając go)
Chris: No jestem pod wrażeniem. Dwóch za jednym zamachem! Szkoda, że nie trochę wcześniej. A teraz do kuchni!
(Al., Duncan i Geoff [który w pięknym stylu ‘dosurfował’ do statku i został przez swoją drużynę powitany brawami] poszli się przebrać, reszta ich grup udała się na odpoczynek do kabin, a Piranie ze smętnymi minami powlokły się do kuchni)
*kuchnia*
Ezekiel: Eee… ziomy? Czy ktoś tutaj umie gotować?
Bridgette: DJ genialnie gotuje! Ja umiem tylko robić spaghetti*** i to wegetariańskie.
LeShawna: Ja mogę zrobić deser, byle nie ananasowy***
Heather: Proponuję, żeby spaghetti zaczekało na kolejny raz. DJ, zajmiesz się daniem głównym.
DJ: Spoko!
Heather: LeShawna zgłosiła się do deseru, a ja mogę zrobić zupę. Reszta - wypad z kuchni!
Ezekiel: Ej! Kto tu jest kapitanem?!
Heather: A masz lepszy pomysł, „panie kapitanie”??
Ezekiel: Eee…no…nie…
Heather: No widzisz. Więc SPADAĆ MI STĄD!!!
(wystraszona drużyna opuszca kuchnie i udaje się [w większości] swojej do kabiny. Bridgette ma jednak inne plany)
*przed kabiną Meduz*
Bridgette: Dobra, raz kozie śmierć. Chyba mnie nie zjedzą?
(puka do drzwi, otwiera jej Izzy)
Izzy: Ty nie jesteś z nami!
Bridgette: Wiem, Izzy. Przyszłam po Geoff’a.
Geoff(z głębi kabiny): Czy ja dobrze słyszę? Bridge, słonko, to ty?
Bridgette: Tak misiu-pysiu, to ja.
Geoff(podchodząc do drzwi): Chodź, mamy imprezkę!
Bridgette: Geoff, ty jesteś pijany! jak cię Chris zobaczy…
Geoff: Spoko, luz. Mam pomysł. Trent!!!
Trent(krzyczy z kabiny): Czego?!
Geoff: Weź zaproś Blain na imprezkę, to jak nas Chris złapie nie będzie przypału.
Trent: Ja mogę iść, ale nie zabraknie nam zaopatrzenia?
Duncan: A to już moja głowa, żeby starczyło. Idź i się nie martw.
(Trent wychodzi)
Lindsay: Skoro Trent może zaprosić Blaineley a Geoff - Bridge, to ja idę po Tylera!
Izzy: Izzy przyprowadzi Owena!
Duncan: A proszę bardzo. Tylko nie sprowadźcie tu całych ich drużyn.
Geoff: A dlaczego nie? Niech przyjdą, będzie lepsza zabawa!
Lindsay: No właśnie!
(zanim Duncan zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dziewczyny wybiegły z kabiny)
Duncan(wzdychając): Czyli trzeba załatwić więcej szampana. Tylko skąd?
Gwen:  Popytaj w innych drużynach, może ktoś wziął
Duncan: Tylko kto? Dziewczyny raczej nie, chłopaki z Piranii - no comment, Owen, Noah i Harold-to samo. Może chociaż Alejandro ma.
Gwen: To idź do niego. Ja popilnuję tego, co nam jeszcze zostało. Zaraz, Geoff, ty śpisz?
Bridgette: Taa… Przed chwilą zasnął
Gwen: Kurde, musiał za dużo wypić. Możesz zabrać go do swojej kabiny? Wiesz, tak na wszelki wypadek, jakby Chris nas odwiedził.
Bridgette: Właśnie też o tym pomyślałam, ale sama nie dam rady.
Gwen: Racja. Justin, mógłbyś jej pomóc?
Justin: Spoko
(Oni też wyszli, więc Gwen została sama [Duncan poszedł już wcześniej, oczywiście zapomniałam napisać;p]. Na szczęście, [żeby nie było nudno] chwilę później wbił Trent z Blaineley)
Blaineley: Coś słaba ta wasza imprezka
Trent: Gwen, gdzie są wszyscy?
Gwen: Linds wyskoczyła po Tylera, Izzy po Owena, Duncan po więcej szampana, bo jak tamci przywloką swoje drużyny, to nam zabraknie, a  Bridge i Justin odprowadzili, a właściwie odnieśli Geoff’a, bo zasnął.
Blaineley: Zasnął? Słaba głowa.
Gwen: Akurat tu bym polemizowała, po prostu wypił tyle, ile reszta razem wzięta.
Trent: No, no.
(przyszli pozostali, z tym że Duncan, Alejandro i Owen niosą skrzynki pełne szampana)
Gwen: No, sporo tego. Skąd tyle mieliście? Bo jakoś wątpię, żeby tyle butelek zmieściło wam się w walizkach
Alejandro: Cóż, tajemnica.
Gwen: Okej, nie naciskam. A teraz czas na imprezkę, Izzy, muzyka!! (pod nosem) Nie wierzę, że ja to powiedziałam.
(Impreza trwa. W tym czasie Heather, DJ i LeShawna kończą przygotowywanie obiadu. Ku ich zdumieniu, na wołanie reaguje tylko Chris)
Chris: Zaraz, a gdzie jest reszta?
Heather:  Chodźmy sprawdzić kabiny, może nie słyszeli.
LeShawna: Wątpię, darłyśmy się wyjątkowo głośno. Ale masz rację, sprawdźmy kabiny. Tylko wolałabym nie zostawiać jedzenia samego…
DJ: Ja go popilnuję!
Chris: Ok. Dziewczyny, idziemy.
(trójosobowa wycieczka zagląda najpierw do kabiny Piranii)
Heather: Bridgette? A gdzie reszta? I co tutaj robi Geoff??
Chris: I dlaczego nie przyszliście na obiad?
Bridgette: Geoff trochę źle się czuje, a ja nie jestem głodna.
Heather: Jaasne… Zwłaszcza, że nie było śniadania, nie? Zresztą to już twoja sprawa, powiedz nam tylko, gdzie jest reszta?
Bridgette: Sprawdź w innych kabinach, nie wiem.
(Idąc za radą Bridge, Chris i dziewczyny udali się do kabiny Rekinów, gdzie jednak zaskoczyła ich [mam nadzieję, że was nie;p] zupełna pustka. W związku z tym ruszyli w stronę Meduz. Im bliżej byli, tym wyraźniej słyszeli łomoczącą muzykę [takie dyskotekowe umca-umca;p]. Gdy weszli natychmiast zapadła cisza)
 Chris: Co tu się dzieje??
Lindsay: Robimy balangę dla uczczenia zwycięstwa! Przyłączysz się?
Chris: Nie, dziękuję. Ale… co to ma być?!
(zauważa butelki, które „dżamprezowicze” próbują schować za plecami [z naciskiem na słowo ‘próbują’;p])
Chris: To. Jest. Alkohol!!!
Blaineley: Spokojnie, Chris. Jak wyobrażasz sobie uczczenie zwycięstwa bez lampki szampana?
Chris: Lampki? Przecież to są całe butelki!
Blaineley: A czy widzisz, żeby któreś z nich było pijane?
Chris: Eee… Właściwie to nie, ale… co wy tam tak ukrywacie??
(podchodzi do rogu kabiny, gdzie Rekiny zbiły się w jedną grupkę. Na ponaglenia Chrisa niechętnie rozsuwają się, odsłaniając Harolda. Ale w jakim on był stanie! W pół rozebrany, potargany i w dodatku KOMPLETNIE pijany)
Chris(ironicznie): Wszyscy są trzeźwi, tak?
Blaineley: Oj tam oj tam, ten jeden się  wymknął spod kontroli i tyle
Duncan: Tia… Doris myślała, że jak się nayebie to zaimponuje LeShawnie…
Harold(podśpiewywując): LeeeShaaawnaaa, paaani moja, seeerce moje, koooooochaaaaaj mnieeeeeee!
LeShawna: Nie odzywaj się do mnie, ty, ty, ty pijusie!!!
(uderza Harolda z Plaskacza i wychodzi)
Chris: Jak tak tu stoję, to myślę, że dzisiaj wylecą dwie osoby…
Heather: Ale druga nie z naszej drużyny!
Gwen: A może od nas, co? Nie ma mowy! My wygraliśmy!
Duncan: Niech wyleci Doris. Tylko jemu odwala.
Lindsay: Właśnie, idiota. Kto normalny zalewa się w trupa podczas imprezy transmitowanej na cały świat? Zresztą na takiej zwykłej też się nie opłaca.
Duncan: Nie powiesz chyba, że na imprezach nic nie pijesz??
Lindsay: A jednak. Mój były chłopak, jako posiadacz najpojemniejszego auta, często zostawał (z własnej woli, żeby nie było) kierowcą, więc nie pił. Wiecie, ile osób wisiało mu potem przysługi?? A ja dotrzymywałam mu towarzystwa, no i trochę ogarniałam kumpele. Wdzięczność gwarantowana.
(lekko cwaniacki uśmiech, Duncan unosi brew)
Duncan: Ogarniałaś? A co, torebki pogubiły?
Lindsay: Gościu, gadasz jakbyś na żadnej imprezie nie był. Wiesz, co dziewczyny potrafią odwalać, gdy się napiją? I to czasami nawet bez żadnego podpuszczania ze strony chłopaków!
Gwen: Coraz bardziej mnie zaskakujesz Lindsay, wiesz?
Tyler: A mnie zaciekawiło co innego. Co to za chłopak?
Lindsay: Jacob, mój BYŁY chłopak. Dwa lata ode mnie starszy. Coś jeszcze, kochanie?
Tyler: Zaraz, czy nie mówiłaś mi kiedyś że tak się nazywał chłopak twojej kuzynki, tej…no, jak jej było? Nasasrozy?
Lindsay: Ona ma na imię Nessaroza. Nessi, jeśli łatwiej będzie ci zapamiętać. I tak, to jest był jej chłopak. Z tym, że najpierw był mój. Takie tam skomplikowane sprawy miłosno-rodzinne.
Duncan: „Moda na sukces” normalnie. Ej, Doris, kontaktujesz jeszcze?
Harold: Jaaa?? Jaasneee!!! Chcą mnie wyrzucić! To spiseeek!! Chcą zniszczyć naszą druuużynę!  Ale my się nie damyyyyyyy!!
Duncan: Spisek? A niby dlaczego? Poprzednio, gdy kogoś wyrzucaliście, byliście po prostu za głośno!
Harold: Za głośnooooo!?! A Katie tylko troooochę piszczała, tak ciut ciut! Booo się cieszyła się, no! Z sojuszu się cieszyła!!
Alejandro(zaniepokojony): Harold, mam dosyć twojego zawodzenia. W tej chwili wypad!
Duncan: Spokojnie, Al. Dajcie mu chociaż wytrzeźwieć, zanim go wyrzucicie, co?
Noah: Popieram. Nie wiadomo, co stało by się z Szalupą, gdybyśmy go w niej umieścili.
Chris: I tu masz rację Noah. Alejandro, Owen - zaprowadźcie Harolda do waszej kabiny. Reszta na obiad, ale to już!
(nikt nie śmiał sprzeciwić się wnerwionemu Chrisowi, więć szybko wykonali polecenia. Nie marudzili nawet, że jedzenie było trochę zimne! Heather szybko opowiedziała LeShawnie i DJ, co wydarzyło się u Meduz. On był w szoku, a ona… wściekła)
LeShawna: Jak to chcą go wyrzucić!?! Przecież to nie on zorganizował tą „balangę”!!
Heather: Nie chcę być niegrzeczna, ale ty chyba  nim zerwałaś, nie?
LeShawna: Owszem. Ale to nie oznacza, że pozwolę go ot tak wyrzucić!
Heather: Wątpię, czy dasz radę cokolwiek zdziałać. Podobno zwymiotował na buty Chrisa!
LeShawna: Szlag. Nie mógł celować gdzie indziej??
Heather: A to nie do mnie takie pytanie. Sorry, ale ja idę, już się najadłam
LeShawna: Też racja. Właściwie to ja też już, idziemy?
Heather: Jasne.
(Stołówka powoli pustoszała. Część uczestników postanowiła wyjawić swoje przemyślenia w Kabinie Zwierzeń.)
*Kabina Zwierzeń*
Duncan: Było zajebiście, my się zabawiliśmy, nic nam za to nie zrobią, a w dodatku wyleci Doris. To jest życie!
Lindsay: Ci ludzie są strasznie naiwni. Jak można pić w towarzystwie osób, którym się nie ufa? Przecież można odwalić takie głupoty, że potem tylko „mamusiu ratuj”!
Harold: LeShawnaaa, wróóóóć do mnieeeee!!!
LeShawna: Nie.
Harold: Wróóóóć!!
Alejandro(za drzwiami  kabiny): Harold, wypad! Do kabiny , już!!
Gwen: Nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Zastanawiają mnie tylko słowa Harolda…
Izzy: Izzy lubi takie imprezy! Juuhuuuu!
Owen: DJ pysznie gotuje!
Bridgette: Niech tylko Geoff się obudzi, to ja już z nim porozmawiam!
Courtney: Nienawidzę alkoholu. To znaczy nienawidzę go pić, ale jak ktoś, zwłaszcza mi bliski (tak, to była aluzja do ciebie, Al.!) , tak się stacza, nienawidzę alkoholu jeszcze bardziej!
Cody: Już tak mało brakowało, i pocałowałbym Gwen! Głupi Duncan musiał akurat wtedy przyjść, jak już prawie była moja!
Ezekiel: eee…no…
Heather:  Jedno pytanie: Dlaczego zrobili balangę akurat wtedy, gdy byłam zajęta?
Trent: Blain tak mocno ścisnęła moją rękę, gdy Harold bredził o spisku i Katie. Coś musi być na rzeczy! A w ogóle, to dlaczego ja wcześniej nie zauważyłem, jaka ona jest śliczna?
Sadie(szlochając): Ka-a-tieeee! Tę-ę-sknieeee!!! Dlaacczego ty jesteś  w innej drużynie??
Noah: Jeden wielki dom wariatów. A właściwie statek.
Eva: Oni wszyscy są jacyś po******leni, Eva najlepsza!
DJ: Jak można w tym wieku pić alkohol? Mojej mamusi by się to nie spodobało!
Katie: Harold mnie bronił! Może mu się podobam?

*w kajucie Chrisa*
(Chris podchodzi do mikrofonu i zaczyna mówić,  a jego głos przekazują wszystkie statkowe głośniki)
Chris: Uwaga! w związku z niedyspozycyjnością uczestników, eliminacje odbędą się jutro rano. Przypominam, że na eliminacje mają przybyć Piranie i Harold, zwany Doris. 7 rano i nie chcę widzieć spóźnień!

*odcinki odbywają się w różnych odstępach czasu, np. jeden dzień, dwa lub tydzień
** niestety, nie pamiętam, który odcinek;( a za Chiny nie mogę znaleźć
*** patrz TDI [Wyspa Totalnej Porażki]


Przed państwem czwarty odcinek, skończony wczoraj, a właściwie dzisiaj ok. 2 nad ranem, a opublikowany tylko dzięki mojemu wujkowi (dzięki, dzięki, dzięki!!!), który jakoś ogarnął mojego laptopa;D. Proszę o głosowanie, dla przypomnienia: nie głosujemy na Bridgette [wytrzymała najdłużej], a głosujemy na Ezekiela, Heather, LeShawnę, Tylera, DJ, Cody'ego lub Sadie:)))  


Edit: Kubii, kochanie, Katie jeszcze w grze:) fakt, że napisałam to trochę dwuznacznie, ale gdy Katie piszczała to wyleciała Beth;D

Edit 2: Kubii, Dżinks: co do Blain, to skoro brała udział w TDWT, to nie może być o wiele starsza, prawda? Porażkowicze są już pełnoletni, więc jakieś 2-3 lata wielkiej różnicy chyba nie robią;D

Edit 3: Dżinks, 34 lata???? Trochę  miłosierdzia, kobieto:D ja to bym jej z dychę mniej dała;p

Edit 4: Sylwietta, czy LeShawna wróci? Tego nie wie nikt, łącznie ( a może nawet na czele) ze mną;p ot tak na przykład impreza to mi się przyśniła;D  więc kto tam wie co jeszcze sie wydarzy...