Rejs Totalnej Porażki

Rejs Totalnej Porażki

wtorek, 31 stycznia 2012

Eliminacje 3 & odcinek 5 (2 w 1! ;p)

(Jest ranek. Do kabiny Piranii wchodzi Chris i oblewa wszystkich zimną wodą i każe im iść na eliminacje. W tym samym czasie Blaineley budzi w ten sposób Harolda. Reszta śpi.)

*górny pokład*
Chris: Każde z was, oprócz Harolda, uda się teraz do kabiny zwierzeń i postawi znak „x” przy imieniu osoby, którą chce wyeliminować. Asystenci przekażą nam wyniki, a my rozdamy wszystkim po cukrowej ośmiorniczce. Wszystkim, oprócz jednego z was. Ta osoba, która nie dostanie tego przepysznego smakołyku, musi odpłynąć „Szalupą Rozbitków”. I nigdy, ale to NIGDY tu nie wróci!! Jasne?
Heather: Nie kurde, ciemne, wiesz? Już idziemy.

ZE WZGLĘDU NA EFEKT NIESPODZIANKI, TREŚĆ WYPOWIEDZI W KABINIE ZWIERZEŃ ZNAJDUJE SIĘ KAWAŁEK DALEJ

Blaineley: Uwaga, mam już głosy. Liczymy. Głos na Sadie.
Chris: Jeden na Tyler’a
Blaineley: i jeszcze jeden na Tyle’ra
Tyler: Ja? Ale dlaczego?
Heather: Może dlatego, że jesteś niezdarą, która zawaliła zadanie? Blaineley, możecie kontynuować?
Blaineley: Ok., sama chciałaś. Jeden głos na Heather.
Heather: Dobra, ja was ludzie nie rozumiem.
Chris: Nie ty jedna. Głos na Ezekiela.
Blaineley: Jeszcze jeden głos na Sadie i… jeszcze jeden na Heather!
Heather: …
Chris: A ostatni głos jest na…
Blaineley: Sadie! Tobie już podziękujemy.
Sadie: Buuu… a mogę się chociaż pożegnać z Katie?
Chris: Nie. Nie mamy czasu. Harold, rusz tyłek i zaprowadź Sadie do Szalupy!
Harold: Ciszej, błagam.
Blaineley: Trzeba było tyle nie pić, to by nie było kacyka. A teraz: pa, pa!

TREŚĆ NAGRAŃ Z KABINY ZWIERZEŃ

Heather: Tyler. Ten kretyn spadł z deski, bo zapatrzył się na Linsiotkę!
LeShawna: Tyler, zawalił zadanie.
DJ: Nie wiem na kogo zagłosować…może Ezekiel? Brzydko pachnie i moja mamusia go nie lubi.
Sadie: Heather. Strasznie się rządzi.
Bridgette: Sadie. Strasznie mnie irytuje.
Tyler: Sadie. Słyszałem, jak powiedziała, że nowy lakier Lindsay jest fatalny!
Ezekiel: Heather. To ona jest kapitanem czy ja?
Cody: Sadie. Kompletnie jej odbija, tylko dlatego że Katie jest w innej drużynie!

FINITE:>

(Harold i Sadie idą do Szalupy, odpływają. Chris czasie woła resztę drużyn na zadanie)

Chris: Dzisiaj miał być odcinek-niespodzianka, ale ze względu na wasze wczorajsze zachowanie zdecydowałem, za zgodą producentów, iż kontynuujemy tematy wodne.
Noah: Proszę, nie mów, że znów będziemy surfować!
Chris: Nie, tym razem będziecie się ścigać
Alejandro: W pływaniu? Pestka!
Chris: Nie, Alejandro. Będziecie ścigać się na rekinach.
Wszyscy: Co?!
Blaineley: Chris, to chyba lekka przesada. Przecież te rekiny mogą być głodne!
Chris: Super! Wiesz jak to zwiększy oglądalność?
Blaineley: Ja umywam od tego ręce, jak coś to ostrzegałam!
Chris: Dobra, dobra. Czas na zadanie. Każda z drużyn musi wybrać jedną osobę i załatwić sobie jednego rekina. Ta para musi jak najszybciej  dotrzeć do wyspy, o tej tam, wziąć chorągiewkę ze znakiem drużyny i wrócić na statek. Kto pierwszy, ten lepszy. Jasne?
Heather: Nie, ciemne, wiesz?
Cody: Powtarzasz się, wiesz?
Heather: Grrr… wiem!
Chris: Dziękuję Cody. Macie piętnaście minut na przygotowania, potem zaczynamy.

*u Rekinów*
Courtney: Chris jest albo kompletnie świrnięty, albo bezdennie głupi. Przecież żeby kierować takim olbrzymem i nie dać się przy tym zjeść, trzeba mieć co najmniej taką samą siłę!
Alejandro: Zaraz… Eva, masz może ochotę pościgać się na rekinie?
Eva: Czterech - podobno- facetów i żaden oczywiście nie da rady. Słabiaki.
Courtney: Czyli?
Eva: Pójdę! Tylko skombinujcie mi rekina!
Noah: Nic prostszego! Meduzy pewnie wystawią Justina - do niego rekiny same podpłyną. A wtedy my przechwycimy jednego dla ciebie. Pasuje?
Eva: Może być
Courtney: Więc czekamy na Meduzy.

*u Piranii*
Heather: No to mamy kłopot.
LeShawna: I to całkiem spory. DJ, przeszła ci już ta klątwa, prawda?
DJ: Właściwie to tak. Znów mogę bezpiecznie głaskać zwierzątka!
Heather: To może wsiądziesz na rekinka?
DJ: Nie, nie,  nie!
Heather: Tchórz
Cody: I znów się powtarzasz, teraz powinnaś jeszcze westchnąć i zgłosić się do tego zadania „skoro nikt inny nie chce”.
Heather: Coraz bardziej działasz mi na nerwy…Bridge, a może ty? Przecież dobrze dogadujesz się z wodnymi zwierzętami.
Bridgette: Wiesz, że przyjaciółmi surfera są głównie delfiny? Z rekinami jeszcze nie próbowałam się porozumieć.
Heather: Więc teraz masz szansę!
Bridgette: No nie wiem…
Heather: No weź, nawet jeśli ci się nie uda, to i tak wszyscy cię lubią, więc nie wylecisz.
Bridgette: Dobra, ale jak coś, to połowa winy za zawalenie zadania jest twoja.
Heather: Ok, ale połowa zasług za wygraną też
Bridgette: Stoi.
(Dziewczyny podają sobie ręce na znak zawarcia umowy)
Bridgette: Tylko skąd weźmiemy rekina?
Cody: Zabierzemy jednego Justinowi, zobaczycie, ile do niego podpłynie.
Heather: Ty myślisz!
Cody: A myślę, myślę. Co prawda głównie od święta, ale zdarza się i na co dzień.
(Piranie [nawet Heather] wybuchają śmiechem)

*U Meduz*
Gwen: Idzie Justin, to chyba oczywiste.
Lindsay: Tylko skąd mamy wziąć rekina?
Duncan: Może z drużyny obok? Courtney powinna się nadać.
(Wszyscy wybuchają śmiechem)
Trent: Dobre :D Ale tak na poważnie, to mam pomysł. Justin, zdejmij koszulę i podejdź do drabinki.
Justin: ale po co?
Trent: Po prostu to zrób, a efekt zobaczysz za chwilę.
( Justin zdejmuje t-shirt i podchodzi do drabinki. W mgnieniu oka pojawiają się pod nią rekiny [te oczka w kształcie serduszek, sweet<3]. Na polecenie Trenta laluś schodzi i  wskakuje na jednego z nich. W tym samym czasie z bulai po bokach wyłaniają się Eva i Bridgette. Rozglądają się, po czym szybko wskakują na swoje „pojazdy”)

Chris: Gotowi? Start!

(rekiny ruszają. Eva ściska swojego łydkami i kieruje, ciągnąc za płetwy [widać, że laska miała do czynienia z końmi;p], natomiast Bridge próbuje stosować metodę łagodnej perswazji, co powoduje, że porusza się dość wolno. Ale ona przynajmniej płynie w dobrym kierunku, podczas gdy Justin został uprowadzony, hen, daleko w morze. Zdenerwowany Trent próbuje namówić Chrisa do wysłania w tamtym kierunku jakiejś ekipy ratunkowej [uprzedzając pytania - za „wczorajszą imprezę” Blaineley została na jeden odcinek odsunięta od powadzenia, więc nie może mu pomóc])
Trent: Przecież może mu się coś stać!
Chris: No zobacz, mówisz jakbyś go lubił!
Trent: Nie chodzi o to, czy go lubię, czy nie, tylko o to, że on może być w niebezpieczeństwie! Ty mnie w ogóle słuchasz, czy właśnie czytasz sobie SMSa?!
Chris: Lepiej posłuchaj tego: „ Przechwyciliśmy waszego Justina. Jest bezpieczny, odstawimy go popołudniu. Rybacy z Mere Ojo*”
Trent: Chociaż tyle dobrego. Ale co z zadaniem?
Chris: Przegraliście!
Meduzy: Niee!...
(W tym czasie Eva dociera do wyspy, łapie chorągiewkę i zawraca. Bridgette brakuje jeszcze ok. 1/10 drogi do końca, gdy rekin jej przeciwniczki buntuje się - zdenerwowany, przewraca się na grzbiet i podtapia Evę [ze statku słychać zbiorowy jęk przerażenia]. Ona, rozwścieczona, zaczyna się z nim siłować. Po chwili obserwatorzy widzą jedynie kotłującą się wodę [i od czasu do czasu płetwę lub nogę ;p]. Widząc to, Bridgette szepce coś do swojego rekina, który podpływa do wyspy. Surferka łapie chorągiewkę i pokazuje jakieś dziwne znaki w stronę statku. Wtedy Cody wyjmuje kawałek surowego mięsa [pewnie podkradziony z kuchni, ale nie wnikajmy w szczegóły ;p]. Wszyscy wiedzą, jak to działa na rekiny, prawda? Tym razem nie było inaczej. Nie minęła nawet minuta, gdy Bridge, wśród wiwatów swojej drużyny, znalazła się na statku, a chwilę potem dotarł również dziwny peleton: rekin Evy, który również wyczuł mięso [a właściwie krew], ona sama, spiesząc się, bo przypomniała sobie o zadaniu, a za nimi kolejne rekiny [tak, też zwabione krwią=D]. Kiedy wściekła Eva kończy nokautować biedne zwierzątka, Piranie świętują już zwycięstwo. Trudno więc dziwić się minom jej kolegów i koleżanek z drużyny, które mówiły „Już cię tu nie ma”, prawda?)
Chris: Widzisz, Blaineley? wszyscy są cali i zdrowi
Trent: Tylko niektórzy daleko stąd!
Chris: Przecież już ci mówiłem, Justin wróci jeszcze przed eliminacjami!
Gwen: Wiesz, on chyba wolałby po…
(wszyscy wybuchają śmiechem i rozchodzą się do kabin, Oczywiście oprócz Rekinów - dzisiejszych kuchcików ;P)

*w kuchni*
 Courtney: Mamy jakiegoś chętnego? Może nieodkryte dotychczas talenty się ujawnią?
Noah: Bardzo śmieszne. A może ty coś ugotujesz? No, chyba że nie umiesz
Courtney: Oczywiście że umiem! Zrobię główne danie, to zobaczysz!
Noah: Ok.
Alejandro: Zręcznie to rozegrałeś, amigo. Ja mogę zająć się deserem.
Courtney: Katie, możesz zrobić zupę? To nie jest trudne.
Katie: Dobra, ale jak coś się przypali, to będzie na ciebie.
Noah: Nie ma obaw, większość zup naprawdę trudno zepsuć.
Courtney: Jak jesteś taki mądry, to jej pomóż!
Noah: Ja? Niee. Ja się do gotowania nie nadaję.
Courtney: No tak, bo ty to tylko gadać umiesz.
Noah: Przynajmniej mówię z sensem.
Courtney: Sugerujesz, że ja robię rzeczy bez sensu?
Noah: Ty to powiedziałaś.
(Courtney się zapowietrza, Noah ze stoickim spokojem wychodzi z kuchni)
Alejandro: Chyba muszę z nim porozmawiać.
(wychodzi z pomieszczenia. Kilka kroków dalej zderza się z kimś, gdy się podnosi, okazuje się, że wpadł na Heather)
Heather: Patrz jak idziesz!
Alejandro: Spokojnie seniorita. Gdzie się tak spieszysz?
Heather: Nie twoja sprawa! Idź lepiej do swojej Courtney, nie widzieliście się przez kilka minut, to pewnie już się stęskniła!
Alejandro: Zaraz.. Co do twojego spieszenia się ma Courtney?
Heather: Do mojego? Nic! Ale do twojego pewnie sporo, nie?
Alejandro: Owszem, dosyć sporo. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego…
Heather(wchodzi mu w słowo): No właśnie! Więc idź, bo już się pewnie niepokoi!
(wysoko podnosi brodę i odchodzi. Alejandro zdziwiony marszczy brew)
Alejandro: Nie rozumiem. Wtedy, na wulkanie, zdecydowanie mnie odrzuciła [i to dosłownie ;p-przyp.aut.], a teraz strzela jakieś dąsy o Courtney? Te kobiety…
(Wzrusza ramionami i wraca do kuchni - chyba zupełnie zapomniał o Noah;D)

*kabina zwierzeń*
Heather: Jak on może, z tą ****? I jeszcze tak bezczelnie się z tym obnosi! Ta Bardell chce się zemścić za to, że sprzymierzyłam się z Gwen przeciwko niej, to oczywiste. Podła s***. Tylko nie myślcie, że o mi się podoba, czy coś. Nie! W trzecim sezonie po prostu GO WYKORZYSTAŁAM, jasne? A ci wszyscy, którzy twierdzą, że się przy tym zakochałam, są w BŁĘDZIE! Grrr…
*kuchnia*
(wchodzi Alejandro)
Courtney: Noah już się opanował?
Alejandro: Co? A, Noah. Nie wiem, nie rozmawiałem z nim.
Courtney: To co ty tam robiłeś?
Alejandro: No nic. Wyszedłem, ale Noah gdzieś zniknął, więc po krótkich poszukiwaniach wróciłem. A czemu się tak dopytujesz?
Courtney: Tak po prostu, troszczę się o ciebie.
*kabina zwierzeń*
Courtney: Dałabym głowę, że słyszałam głos Heather. Ale przecież Al. by mnie nie okłamał, prawda?
*z powrotem kuchnia*
Katie: Ojej, jesteście tacy słodcy!
Courtney: Dzięki Katie. Ale teraz bierzmy się do pracy. Zaraz, co wy wszyscy tu jeszcze robicie? Owen, out! Reszta też!
(Rekiny [oprócz tych gotujących] wychodzą, kierując się do kabiny)

Owen: O, Noah, ty tu cały czas siedziałeś tak sam?
Noah: A dlaczego nie?
Owen: No bo samemu to tak smutno
Noah: Mi nie. Mam książkę.

*kabina zwierzeń*
Noah: A z nimi to miałoby mi się nie nudzić? Jedyna rozrywka w tej drużynie to wkurzanie tej nadętej Bardell. Ciekaw jestem, jak zareaguje, gdy dowie się o rozmowie Alejandro z Heather. Niby nic takiego się nie stało, ale nie od dzisiaj wiadomo, że Courtney jest przewrażliwiona na punkcie ewentualnej zdrady. Właściwie, to trudno jej się dziwić. Co? Skąd wiem o Alu i Heather? Dajcie spokój, a wy nie próbowalibyście podsłuchać, słysząc głosy tej dwójki? No właśnie.

*kabina Rekinów*
Owen: Jestem taki głodny…Czemu w tym sezonie nigdy nie ma śniadania?
Eva: Gruby ma rację. Nie zamierzam więcej wykonywać zadań z pustym żołądkiem!
Noah: Poskarż się Chrisowi…
Owen: Świetny pomysł! Eva, idziesz? Jak nie będzie chciał się zgodzić, to tylko ty możesz go przekonać.
Eva: Dobra, i tak nie mam co robić.
(Owen i Eva wychodzą, Noah puka się palcem w czoło i wraca do lektury)

*kabina Meduz*
Duncan: A niech ten koleś tylko wróci… Wyleci na zbity pysk!
Gwen: Nie chcę go bronić, ale to tak jakby był mój pomysł, żeby go wybrać.
Duncan: Ale wszyscy od razu go poparli, więc nikt nie będzie miał do mojej dziewczyny żadnych wątów, PRAWDA?
Reszta: Jasne, jasne.
Duncan: No widzisz, wszystko gra. Niech tylko wróci Justin.
(Jak na zawołanie otwierają się drzwi i wchodzi laluś)
Justin: Czy ja dobrze słyszałem? Wspominałeś coś o mnie?
Duncan: A jest w tym show jeszcze ktoś o takim imieniu?
Justin: No nie.
Duncan: A widzisz!
Justin: Więc wracając do tematu: co o mnie mówiłeś?
Gwen: Trzeba było nie przerywać, to byś wiedział. A teraz wybacz, Duncan jest zajęty.
( to mówiąc, bierze punka za rękę i przyciąga do siebie, na koję)
Geoff: No to cię zgasiła, ziom.
Justin: Wcale nie. Po prostu nie mam ochoty już gadać.
Lindsay: Wmawiaj sobie dalej, powodzenia.
Justin: Oh, denerwujecie mnie! Wychodzę!
Izzy: Idź! Izzy zamknie drzwi, żebyś nie wrócił!
(śmiech, czerwony ze złości Justin wychodzi z kabiny)
Gwen: Wiecie co? Chyba jeszcze nigdy nie byliśmy tacy zgodni!
(Meduzy ponownie wybuchają śmiechem)

*tymczasem w kuchni*
Courtney:  Katie, zupa gotowa?
Katie: Tak, możemy już podawać.
(Courtney uderza w gong [szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, skąd się tam wziął, ale ciul z tym;p], więc wygłodniałe stado dzikusów rzuca się na żarcie)

*chwilę później*
Chris:  Najedzeni? Tak? To dobrze, bo dla jednej (lub jednego) z Meduz, był to ostatni posiłek na tym statku! Za godzinę widzę was na górnym pokładzie! Bo to będzie czas na… ELIMINACJE!

*wyspa wymyślona przeze mnie;D

Noo, proszę państwa, jest notka!:D
Cieszycie się?;p 
haha, wielkie dzięki mojej kochanej Dżinksowej (uwielbiam cię! <3)
oraz Sylwiettcie (;**) 
za poganienie
i inspirujące "rozmowy na fejsie (vanish!;D)
Twoja kolej, Dzinks!;p 


Edit: Oczywiście Sylwietta. Zapomniałam poprosić Was o głosowanie :) można głosować na dowolną osobę z Meduz, czyli Justina, Gwen, Trenta Duncana, Lindsay, Geoff'a lub Izzy.

11 komentarzy:

  1. świetne, świetne! :D zjadłabym coś ... xD a mam głosować na tego kto odpadnie? bo jakby co to na Justina :P nie trawie gościa xD czyli czekaj bo się musze połapać xD Court jest Alem a Gwen z Duncanem tak? :D haha Heather jaka zazdrosna xD a ja chce zdradeeeeee :D buahahaha :D no właśnie, dzinks twoja kolejna na odc! migusiem! xDDD PZDR! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa Ala z Heather... ahhh! Jak ja ich kocham! xD I ta zazdrość Heather jest słodka ^^ Pływanie na rekinach... hmm... ciekawe wyzwanie! Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze... głosuje na Justina! Niech wyleci!

      Usuń
  3. LillyLola20002 lutego 2012 21:12

    Super XD Głosuję na lalusiowatego Justina wk***ia mnie. Popieram Sylwiettę JA CHCIEĆ ZDRADA!!!!!!XDDD ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Lindsay: Tylko skąd mamy wziąć rekina?
    Duncan: Może z drużyny obok? Courtney powinna się nadać."
    Wszyscy wybuchnęli śmiechem łącznie z Dzinksem :D

    Głos: oczywiście, że Justin.


    O boziu boziu! Teraz podsumowanieee!!! Wiesz na co czekammm :D:D hyhyhymm

    OdpowiedzUsuń
  5. Pojawiły się nowe rozdziały na http://godvsthemessenger.blogspot.com/ oraz http://nightmare-teen.blogspot.com/ >.< Zapraszam! ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. NN zapraszam!!

    Aha, głos na Owena

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, bejabsku <3 Dawaj nowąnocię, bo już cię dogoniłam xD

    Zapraszam na 5-ty odcinek ŚTP :p [totalna-totalna.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Odjazdowy blog! uwielbiam totalną porażkę xD Odcinek ciekawy... zagłosuję (jak reszta) na Justina. Nie lubię go ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na http://jestemjakajestem-princessmefine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń